Przedostatni z podwójnych (w 1993 roku) numer Świata Gier Komputerowych został dodany do encyklopedii pism Zapachu Papieru. Klasycznie możecie zapoznać się z ciekawostkami, stopką, wstępniakiem czy listą opisanych gier, jak również przeczytać artykuł (wówczas 14. letniego) Szymona Grabowskiego o grach platformowych.

Stało się już tradycją, że kolejne wydanie pisma przynosi ze sobą jakąś zmianę. Nie inaczej jest z numerem 9-10 Świata Gier Komputerowych, w którym ukazał się nowy kącik dla fanów Commodore 64, a także został dodany kolejny już plakat. Również pojawienie się Antygracza na łamach magazynu mogło wzbudzić zainteresowanie czytelników. Widać, że małymi krokami, aczkolwiek nieprzerwanie, ŚGK podążał we wcześniej obranym kierunku pozytywnych zmian. Ale, są też małe potknięcia jak kontrowersyjna uroda okładki czy zbyt intensywne podkłady graficzne, znacznie utrudniające czytanie tekstu. Sprawdźcie sami, szczególnie końcówkę opisu gry Fairy Tales. Dawno moje oczy się tak nie zmęczyły…
Antygracz zadebiutował w felietonie „Między nami, graczami…„, a ja przy okazji tego numeru debiutuję w Newsach 🙂


Wszyscy teraz mówią, że stare gazety w formie, jakiej wychodziły (źle złożone, niedobrane kolory, amatorskie teksty itd) nie miałyby dzisiaj szans. Nie wiem czy jestem jedyny, ale na dzisiejsze gazet patrzeć nie mogę, ale gdyby wychodziły w „starej” formie, to bym kupował.
Wyobraźmy sobie mieszkanie naszych dziadków, które tak często odwiedzaliśmy. Budynek pamiętający zamierzchłe czasy. Meble równie ciężkie, co starodawne, telewizor „nagrzewający się” z pół minuty (jeśli nie dłużej), zanim mógł pokazać któryś z dwóch czy może nawet trzech kanałów, fikuśne zasłony, które zmienialiśmy, wchodząc na krzesło, piec kaflowy, do którego dziadek dokładał więcej węgla, a także ogromny stół kuchenny, na którym babcia szykowała jedzenie.
Teraz wyobraźmy sobie kajutę promu kosmicznego napędzanego silnikiem magneto-plazmowym, w której przebywamy. Sekcja mieszkalna, pierścień B, poziom czwarty. Modułowe meble, 45-calowy dotykowy ekran OLED o grubości małego palca u dłoni, pokazujący taki film, serial czy inny materiał, który wybierzemy sobie z tysięcy zapisanych w pamięci serwerów pokładowych, iluminator o elektronicznie regulowanym poziomie przejrzystości, sprzężonym z asystentem głosowym, podobnie jak panel grzewczy wbudowany w ścianę, a także kwadratowy stolik przy dyspenserze syntetycznej żywności.
Magazyny growe o których pamiętamy – są tym pierwszym. Te, które widzimy na półkach salonów prasowych – tym drugim. Zapewniającym najnowsze standardy, jak i komfort. Ale czy swoistą przytulność i poczucie swego rodzaju radości?
Jednakże patrząc z innej perspektywy… Można zamontować piec kaflowy na pokładzie promu kosmicznego, można też postawić tam telewizor kineskopowy i zawiesić zasłony. Tylko kto by chciał lecieć w takich warunkach?
Czy te nowoczesne rozwiązania zapewniają tę samą przytulność i poczucie radości, które towarzyszyły nam w tamtych zamierzchłych czasach? Czy takie meble, telewizor czy iluminator są wygodne i funkcjonalne, ale czy potrafią stworzyć taką atmosferę pełną nostalgii i sentymentu? Czy kwadratowy stolik przy dyspenserze syntetycznej żywności może zastąpić smak domowych potraw, które babcia przygotowywała na ogromnym kuchennym stole? Czy elektronicznie regulowany poziom przejrzystości iluminatora może równać się z urokliwymi zasłonami, które sami zmienialiśmy, stojąc na krześle?
Oczywiście, technologia i postęp są nieodłącznymi elementami naszego życia i przynoszą ze sobą wiele korzyści. Prom kosmiczny, napędzany silnikiem magneto-plazmowym, to symbol zaawansowanej technologii i możliwości podróżowania w kosmosie. Ale czy zawsze musimy rezygnować z przeszłości, by zmierzać w przyszłość? Czy nie jesteśmy w stanie połączyć nowoczesności z elementami, które mają dla nas szczególne znaczenie? Może warto zamontować piec kaflowy na pokładzie promu kosmicznego i cieszyć się ciepłem i atmosferą, która przypomina nam o naszych korzeniach? Może warto zawiesić zasłony i stworzyć przytulne wnętrze, które dodaje nam poczucie spokoju i komfortu?
Oczywiście, takie kroki mogą wydawać się mało praktyczne w kontekście podróży kosmicznych, gdzie inżynieria i nowoczesność są kluczowe. Ale może to stanowić wyzwanie dla naukowców i projektantów, aby znaleźli innowacyjne sposoby łączenia przeszłości z przyszłością. Może istnieje miejsce na tworzenie kajut kosmicznych, które są zaawansowane technologicznie, ale jednocześnie emanują ciepłem i charakterem naszych dziadków?
W końcu, każdy z nas ma swoje własne preferencje i potrzeby. Dla niektórych nowoczesność i komfort są najważniejsze, podczas gdy inni mogą tęsknić za pewnymi elementami przeszłości. Ważne jest, aby znaleźć równowagę między tymi dwoma światami i dopasować technologię do naszych własnych oczekiwań i wartości.
W związku z tym, pytanie, czy chcielibyśmy lecieć w takich warunkach jak piec kaflowy i telewizor kineskopowy na pokładzie promu kosmicznego, jest pytaniem o nasze osobiste preferencje i priorytety. Dla niektórych mogłoby to być niezwykle nostalgiczne i wyjątkowe doświadczenie, podczas gdy inni mogliby preferować nowoczesne udogodnienia. Ważne jest, aby docenić zarówno przeszłość, jak i przyszłość oraz znaleźć indywidualne równowagi między nimi.
O ile w przypadku promu kosmicznego, zastosowanie tego wszystkiego, o czym napisałeś byłoby wykonalne i z pewnością cieszące jakiś procent pasażerów, tak w kwestii dwóch pozostających na rynku magazynów growych (do tego piłem w dwóch powyższych paralelach, warstwa layoutowa, choć zapewne gdzieś z tyłu głowy nie tylko owa, niech przywrócą płytki! żartuję), dystans między utęsknioną przeszłością, a zastawaną teraźniejszością mierzyć można jeszcze nie w latach świetlnych, ale już parsekach zdecydowanie. Kwestia…
„(źle złożone, niedobrane kolory, amatorskie teksty itd)”
o której napisał mój przedmówca, jest (jak wspomniałem przed chwilą) jedną ze składowych konfrontowanych całokształtów. Tutaj też należy zwrócić uwagę na fakt, że początkowe wydania magazynu X, niekoniecznie miały wygląd początkowych wydań magazynu Y czy Z. Zrobił się swoisty galimatias zagadnień. Ale do rzeczy…
Skupmy się na jednym z dwóch pozostających na rynku drukowanych tytułów growych, gdyż tam „dystans” wydaje się spory. Na stronie kwartalnika, w temacie o „Retro” #5, str. 4, Smuggler odniósł się do komentarza (nie widzę owego, jedynie jego odpowiedź, ale z pamięci napiszę, że) porównującego aktualne „CD-Action” z tym dawnym. Nie będę tutaj wklejał cytatów, gdyż za dużo ich jest wartych Ctrl+V i są stanowczo zbyt długie. Najlepiej przeczytać cały wątek samemu. Od trzeciego komentarza od góry, na czwartej stronie.
https://cdaction.pl/newsy/retro-5-w-przedsprzedazy-w-nizszej-cenie-premiera-juz-w-przyszlym-tygodniu
Następnie warto zjechać niżej, aż do komentarza zaczynającego się od słów…
„Papierowe CDA przestałem zbierać jakoś koło 2015r. Zbierałem blisko 15 lat.”
Te dwa wątki tam rozwinięte, uważam za doskonałe zobrazowanie (oczywiście nie reprezentujące wszystkich czytelników) aktualnego spojrzenia na ów magazyn, gdy pamięta się jakim był kiedyś.
Czy gdyby był takim nadal (i graficznie i tekstowo), autor słów, które zacytowałem kilka linijek wyżej, odpowiedział by tymi, którymi autor komentarza rozpoczynającego naszą dyskusję zakończył swój? Czyli…
„ale gdyby wychodziły w „starej” formie, to bym kupował.”
Uwaga! Uogólniam w całej rozciągłości! Nie opowiadam się po żadnej ze stron (kwestie światopoglądowe) biorących udział w tamtych rozmowach, które możemy przeczytać po kliknięciu w powyższy link. Skupiam się jedynie na analizowaniu. W tym przypadku próbie porównania przeszłości z teraźniejszością, głównie w warstwie layoutowej. Sam pomysł przytoczenia tamtych rozmów zrodził się w mojej głowie podczas stawiania początkowych zdań mojej odpowiedzi.
Tak więc omówiliśmy kwestie związane zarówno z „PSX Extreme”, jak i „CD-Action”. W temacie o… „Świecie Gier Komputerowych”. Avok to zobaczy, to go… element logo „Secret Service” trafi na poczekaniu.
Ciekawostka! Gdy klikniemy tutaj…
https://zapach-papieru.pl/2023/09/piotr-gawron-gawrysiak-wywiad/
i przewiniemy pod koniec strony, przeczytamy komentarz…
„(…) Dlatego, dobrze że istnieje ta strona! Możesz napisać więcej o Twoich pomysłach i planach na rozwój zapachu-papieru? Jakie teksty miały by być tworzone przez współprowadzących?”
Ów napisany został 21 września ubiegłego roku, przez osobę podpisaną tak samo, jak… autor powyższego artykułu. Będący częścią zespołu ZP już od jakiegoś czasu, ale teraz dopiero samemu wypływający na głębokie wody. Gratuluję! Witamy na pokładzie!
Siebie przedstawiać nie muszę. Jestem Anarki, w serwisie pełnię funkcję analityka prasy growej. Co prawda samozwańczego, ale dobre i to.
Wracając jednak do tematu, gdyż cierpliwość Avoka nie jest z gumy…
Kto wymyślił, żeby numer magazynu nakładać na jego logo? W ogóle całe logo wydaje się być odrębnym światem, ma nawet pokazaną zamieszkałą planetę. W dodatku do złudzenia przypominającą naszą.
Jeszcze w kwestii recenzji „Fairy Tales”…
To i tak jest pikuś przy swoistych EkScEsAcH, jakie odchodziły w niektórych numerach „Resetu”, gdzie czasem treść artykułu zawinięta była w spiralę (!). O ile czytanie tego w oryginale nie sprawiało jakiegoś większego problemu, tak próba zapoznania się z tekstem w cyfrowej wersji na Archive . org odrzuca bardziej, niż katapulta startowa na lotniskowcu. Ale czyż nie za to właśnie uwielbiało się tamten magazyn? Dobra, bo znowu mi się zeszło z tematu.
Cóż za pamięć i zdolność łączenia faktów!
Dzięki Anarki. 🙂
Chciałbym, żeby tak było. Behind the scenes jest jednak takie…
Wczoraj, przeglądając komentarze w poprzednich wpisach, natrafiłem na Twój nick i mając świadomość, że jesteś już częścią zespołu ZP, (ponownie, po długim czasie) przeczytałem Twoje słowa. Dzisiaj, gdy zobaczyłem „Lemek” w miejscu autora najnowszego artykułu, znów buszowałem po poprzednich wpisach, tym razem jednak, żeby znaleźć ten, który zamieściłem w poprzednim komentarzu.
Wracając do mojego stanowiska analityka (za dychę – jak to się czasem dodaje pogardliwie do jakiegoś poprzedzającego słowa, a teraz sam tak o sobie piszę)… Gdy Roger dał na forumku zapowiedź #317, jednym z artykułów, które zostały zaanonsowane, był: „Potęga PS2 w 2024 roku! – przegląd modów sprzętowych & homebrew”. W połączeniu ze świadomością, że numer styczniowy nie będzie jakoś przesadnie wypchany recenzjami, uznałem, że ów tekst – najprawdopodobniej stanowiący materiał na ewentualny kolejny numer wydania specjalnego o PS2 – zostanie rzucony na łamy #317, celem zapełnienia kompletu stron. I teraz najlepsze! Już od dawna mając w świadomości pewną „aferę” oraz słowa Rogera z tematu o „PlayStation 2 Extreme”…
„Zostało to wszystko wyjaśnione z autorem filmiku, który pisze nawet tekst do jednego z kolejnych numerów”
nie wpadłem na pomysł (mając fakty świecące mi prosto w oczy), że może to być ze sobą powiązane. No cóż. Jestem Anarki, w serwisie pełnię funkcję analityka prasy growej. Co prawda samozwańczego, ale dobre i to.