Po wielu miesiącach odkładania roboty wreszcie przyszedł czas na odświeżenie osi czasu. Jak zacząłem porządkować i dodawać kolejne pisma, to zatrzymałem się na liczbie 67. To naprawdę ogrom polskiej prasy growej, ciężko uwierzyć że tyle tego było. Gazeta gazecie rzecz jasna nierówna, a ja do jednego worka wrzuciłem kultowe magazyny i broszurkowe „kioskówki”. Jednak prawdziwy fan retro zechce je mieć wszystkie w swojej kolekcji, a my chcielibyśmy je wszystkie opisać.
Prawda jest taka, że na chwilę obecną moce przerobowe Zapachu Papieru nie pozwalają na zajęcie się każdym magazynem z osobna, musimy więc dokonywać wyborów. Tym bardziej, że do ogarnięcia są też inne działy. Jeśli więc ktoś z Was miałby ochotę nam pomóc, to serdecznie zapraszamy do współpracy. Nasze bazy polskich pism i redaktorów już są największe w necie, a dzięki Wam mogą być jeszcze mocarniejsze.
[3/3]
Czy pierwszym numerem magazynu z dyskobolem w logo, który kupiłem, był ten pierwszy faktycznie? Od roku mam wrażenie, że chyyyba tak. Miałem już wtedy napęd CD, więc całkiem możliwe. Owszem, wrażenie to nie pewność. Ale lepsze to, niż całkowita niewiedza. Czy w czasie, gdy pojawił się „CD-Action”, kupowałem już „Gamblery”? Chyba tak. Ale skąd w ogóle dowiedziałem się, że wyjdzie nowy magazyn o grach? Przecież nie z internetu. Z innego tytułu growego? A może standardowo, patrząc przez żółtą metalową siatkę okna kiosku w poszukiwaniu ciekawych gazetek (growych, rzecz jasna), odkryłem nowy tytuł ze CD w nazwie i kupiłem?
[2/2]
Podobnie ze „CD-Action”, którą to G A Z E T Ę przeglądałem w bardziej komfortowych warunkach szkolnych murów, czyli podczas lekcji. Powtórzę – podczas lekcji. Nie pamiętam już, czy inni wówczas wykazywali się… podobną pilnością, ale najwidoczniej otoczenie sprawiało, że mogłem sobie na takie coś pozwolić. Mowa o jednym przedmiocie. Teraz, z perspektywy czasu… wstydzę się tego. To, że nauczyciel toleruje takie zachowanie, nie oznacza, że można je uskuteczniać. No cóż, dojrzałość przychodzi z wiekiem. „Secret Service” kojarzę jako magazyn growy kupowany jeszcze przed maturą, a „Reset” tuż przed i pewien czas po (Lena z komiksów Adlera/Piątkowskiego, rozmarzyłem się). Ale do rzeczy.