Od 1 grudnia w salonach prasy do nabycia jest listopadowy numer PSX Extreme. Solidne opóźnienie sprawia, że czytelnicy już się zastanawiają, kiedy pojawi się grudniowy numer. Czy w grudniu, czy w styczniu? Czy przed, czy po świętach? Czy z kalendarzem, czy bez? A może w ogóle się nie pojawi, tylko kolejnym będzie numer styczniowy? Czas pokaże, a my tymczasem zajmijmy się najnowszym „szmatławcem” z vault boy’em na okładce, oznaczonym numerem 315. Tradycyjnie na początku wspomnę, że nie manipulowano ani przy cenie (24,99 zł), ani liczbie stron (116) czy jakości papieru (dobry, ze sporą ilością kredy). Wszystko jest po staremu, zaglądnijmy więc do środka.

Konsolometry pokazują w tym miesiącu „ósemki”, więc teoretycznie jest w co pograć. Potwierdzają to recenzje, których jest aż 50 (plus jedna retrorecenzja). Rekord! Wprawdzie na niektórych stronach upchnięto dwa, a nawet trzy teksty, więc to raczej mikro- a nie pełnoprawne recenzje, ale jak to mówił porucznik Arek w „Krollu”: sztuka jest sztuka. Przed właściwą lekturą warto jeszcze zaglądnąć do „Co nowego” i poczytać o ciekawym projekcie Silent Hill Ascension – interaktywnym serialu na przeglądarki i urządzenia mobilne. Fajne, choć to gra raczej nie jest… Wróćmy do recenzji. W tym miesiącu na grę numeru (ocena 9/10) wybrano Alana Wake 2 (muszę przyznać że jedynki nie skończyłem, może teraz będzie okazja), co zaskoczeniem nie jest. Pozostałe „dziewiątki” skasowały Jusant, The Talos Principle 2, WarioWare: Move It! i Star Ocean: The Second Story R. Na drugim biegunie znajdują się ocenione zaledwie na „cztery” Call of Duty: Modern Warfare III (na Metacriticu noty oczko wyżej niż u HIV-a, widać chłop się strasznie zawiódł 🙂 ), Flashback 2 i Quantum Error. Mnie najbardziej interesują recenzje RoboCop: Rogue City (gra bazuje na filmie i mam na nią chrapkę), Jagged Alliance 3 i The Invincible. O te dwie ostatnie poprosiłem św. Mikołaja i chciałbym potwierdzić, że był to wybór słuszny (inna sprawa, czy potwierdzi to Mikołaj).

W bieżącym numerze zg(red)zi przygotowali dwa Tematy Numeru. Pierwszy, okładkowy opracowany został z okazji 5-lecia Fallouta 76 i obejmuje historię całej serii Fallout. Osobiście nie jestem zbyt „falloutowy”, dlatego mocniej przykuł moją uwagę drugi z tematów, o konsoli Dreamcast. Wprawdzie podobny tekst pojawił się także w ostatnim CD-Action (mamy 25-lecie premiery „makarona”), ale nic to – będzie okazja porównać, kto się bardziej zna 😉 Z innej publicystyki, z pewnością nie odpuszczę dwóch artykułów poruszających rzadziej eksploatowane zagadnienia, jak implementacja w grach używek czy umieszczanie zmarłych w cyfrowym świecie. Z lżejszych tematów, chętnie poczytam m.in. o dziejach Disney’a, nowej konsolce przenośnej z emulatorami (Miyoo Mini Plus) i historii Metal Gear Solid 4. A później o całej reszcie.
PSX Extreme od zawsze stał grami, publicystyką i „całą resztą”. A ta „cała reszta” to jak zwykle kąciki (Graczpospolita, Comix zone, B.A.K.A., Region filmowy, Myszaq lubi, Ohayo Nippon itd.), felietony (a z 10 sztuk) i jakiś komiks Śledzia na deser. Jest jak zwykle na bogato i jeśli nawet nie wszystko wam podejdzie (mnie np. razi retrorecenzja 24-letniej pecetowej strategii Pharaoh – bezsens totalny), jest w czym wybierać. Nie przedłużam, kubek kakao przystawiam, Halinę Mlynkovą nastawiam i lekturę poczynam. Co to, The Invincible ma tylko „siódemkę”? O żesz ty antypatrioto….


No nie ma jeszcze wykładowcy, musicie czekać. Powiedzieli mi, że zawsze mieliście wykłady na koniec miesiąca, jak wychodziła ta gazeta o grach. A jak teraz wyszła później, to okienko poszło się [wulgaryzm] i nowy termin musieli zrobić akurat na dzisiaj, jak montujemy tą [wulgaryzm] tablicę. I co ja na to poradzę? Wykładowca spóźnia się, ale będzie. Dobra, jeszcze dopiję kawę i trzeba wieszać to ustrojstwo na ścianę. Ale kable to już niech inni podłączają, mam to w [wulgaryzm]. … Bo mnie [wulgaryzm] to wszystko, to klnę. Jak chcecie kultury, to musicie poczekać na wykładowcę. Ale w sumie co mi tam, spróbuję na chwilę go zastąpić.
No więc o czym macie mieć ten dzisiejszy wykład? … Ej, ale nie wszyscy naraz, bo nic z tego nie rozumiem. Po kolei. Albo inaczej. Kolega w ostatnim rzędzie. Jesteś najgłośniejszy, to ty mów. … Aktualna sytuacja finansowa magazynów growych w świetle końcówki roku? A jakie w ogóle jeszcze wychodzą? … Ten pierwszy kojarzę, bo syn kiedyś kupował z tymi… jak to się mówiło? … No pełniakami. Oni jeszcze dają te pełniaki? … To po co mają „si di” w nazwie? … No chyba że tak. No więc sytuacja finansowa… Czekaj, a to drugie, ten „ikstrim” daje jeszcze płyty? … Nawet nie wiedziałem. No to teraz jest po równo, przynajmniej nie ma konkurencji. I wy cały czas co miesiąc te dwie gazety kupujecie? … Co? O ja [wulgaryzm], gazeta o grach co kwartał? … No co się śmiejecie? … Jak? Że z tego jak to określiłem. No bo mnie to dziwi. Pamiętam jak kiedyś małpiszon kupował co miesiąc. Się porobiło. Czyli jedna wychodzi co miesiąc, a druga co kwartał i żadna nie dodaje płyt z pełniakami. Niusy o grach wszyscy mają w internecie i to od razu, a i tak ciągle kupują gazety. No to moje zdanie jest takie, że na koniec roku sytuacja ekonomiczna tych gazet jest bardzo dobra. A ten, jak mu tam, dalej ciśnie młodym w listach? … No Smuggler. To dalej im ciśnie? … No proszę, teraz długie, poważne listy i poważne odpowiedzi. Kiedyś było pełno krótkich i jazda po młodych. Się porobiło.
Dobra, kolega z ostatniego rzędu, bądź tak miły i daj następny temat. … Jak? Jeszcze raz powtórz, żebym to jakoś zapamiętał. … Zauważalne zintensyfikowanie cyklu publikacyjnego wydań specjalnych. Ja [wulgaryzm], już bardziej kosmicznie tego zdania nie można było ułożyć, nie? Ale czyli że co? Że jakich konkretnie wydań specjalnych? … A o czym jest to całe „Retro”? … I ludzie to kupują? … Czyli będzie kolejny kwartalnik. Ożeż [wulgaryzm], ale się porobiło! A te drugie to o starych konsolach, kojarzę nazwy. No i je też ludzie tak kupują? … No więc mówiłem, że sytuacja gazet jest bardzo dobra. Przecież to są proste sprawy! Po [wulgaryzm] jest do tego wykładowca potrzebny? … Zupełnie inaczej do tego podchodzi? Czyli jak? A ja źle do tego podchodzę? … A nie ogólnikowo to by było jak? … No. … No czyli wysoki popyt na te specjalne, daje im cały czas dodatkową kasę. … No wiadomo, że z przedsprzedaży mają kasę od razu. A potem w kioskach też są sprzedawane normalnie? … Czyli najpierw kasa z przedsprzedaży, a później z normalnej sprzedaży. To w czym problem? … Nie wiem. Może z obu powodów. Robią tak bo mogą, a przy okazji mają większy zysk i się nie muszą martwić, że padną. To już faktycznie musi wam wykładowca wyjaśnić, aż tak się nie znam.
Dobra, następny temat. … Numer grudniowy miesięcznika i jego przewidywana cena. A normalnie ile kosztuje? … Dwie i pół dychy za gazetę o grach? A za kwartalnik? … Że, [wulgaryzm], ile? Trzy i pół dychy za gazetę o grach? … Dobra, cicho! Się nam wykład zrobił, że niech to [wulgaryzm] strzeli. Założę się, że takich jeszcze nie mieliście! … No, od razu cieplej się na sercu zrobiło. Dziękuję. Ale nie ma jak, bo teraz tu jestem tylko do tej tablicy, w ogóle we dwójkę mieliśmy ją wieszać, ale kolega załatwił sobie u majstra szybciej fajrant, bo jeszcze jakieś swoje sprawy miał. Ale dobra, bo miało być o grudniowym. … Jak? No to dodajcie te pięć zeta i będziecie mieli cenę grudniowego. Proste.
No i w sumie to macie już cały wykład odfajkowany. Wreszcie dopiję kawę, bo mi wystygła. A tablicę się powiesi najwyżej jutro. … No to w poniedziałek. W ogóle czemu tutaj jest tak zimno? Kolego, siedzisz przy ścianie, to podkręcisz kaloryfery? … Dzięki. No i wróciły stare dobre czasy mroźnych zim i śniegu. Żeby jeszcze tylko być znów młodszym. A [wulgaryzm] tam, się rozmarzyłem. Pamiętam jak jeszcze pod koniec dziewięćdziesiątych… Ooo, jest i nasz pan wykładowca. … Dobry wieczór, uszanowanie. Już zwalniam miejsce. Kawa wypita, w jedną łapę kubek, żeby odnieść do kanciapki i wiertarka, w drugą skrzynka i [wulgaryzm] na bazę. Się powie majstrowi, że wykładowca przyszedł i żeby mu nie utrudniać wykładów, trzeba było przenieść dokończenie wieszania tablicy na poniedziałek. Robota nie zając. Dobra, trzymajcie się ciepło i w ogóle dzięki, że fajnie spędziliśmy czas. Cześć wam, uszanowanie panu wykładowcy.
…
Witam wszystkich. Na początku chciałbym przeprosić za spóźnienie. Spowodowane, co prawda, czynnikami niezależnymi ode mnie, jednakże zaistniałe. Jak już z pewnością przeczytaliście na grupie, z racji opóźnionej premiery aktualnego numeru „PSX Extreme”, władze uczelni zmuszone zostały przesunąć nasz wykład na najbliższy wolny termin. Czyli dzisiejszy wieczór. Dlaczego tu jest tak zimno? Pan z tylnego rzędu, mógłbym pana poprosić o ustawienie kaloryferów na jakieś trzy czwarte? … W takim razie musimy czekać, aż efekty zaczną być odczuwalne. A żeby nie marnować więcej czasu, przejdźmy od razu do sedna. Tematy dzisiejszego wykładu znacie z grupy, ale pozwolę sobie wyłuszczyć je dla przypomnienia. Pierwszy – aktualna sytuacja finansowa magazynów growych w świetle końcówki roku. Drugi – zauważalne zintensyfikowanie cyklu publikacyjnego wydań specjalnych. Oraz trzeci i zarazem ostatni na dzisiaj – numer grudniowy miesięcznika i jego przewidywana cena. Tylko trzy tematy, jednocześnie aż trzy. Witam na siódmym wykładzie. Domyślam się, że nudziliście się niesamowicie przez cały czas czekania. Mam rację?
Ciężko zrozumieć Anarki co ty piszesz. To chyba tak specjalnie. Większość wpisów tutaj jest twoich i widać, że lubisz stronę. Myślę że talent pisarski mógłbyś wykorzystać do czegoś pożytecznego i na przykład zrobić wpis w Wikipedii o Zapachu Papieru.
Nie dziwne, że trudno zrozumieć. Anarki jest z innej planety
Pomysł prowadzenia cyklicznych wykładów narodził się u mnie pod koniec pierwszego, a konkretnie podczas pisania jego końcówki (pod recenzją #311)…
„Myślę że na tym możemy zakończyć dzisiejszy wykład. Spotykamy się – jak zwykle – za miesiąc, po ukazaniu się kolejnego numeru.”
Pomyślałem wtedy, że może by tak co miesiąc – zawsze, gdy wychodzi kolejny numer „PSX Extreme” i jest tutaj zrecenzowany – pisać tego typu teksty.
Z czasem wykłady wyszły poza ramy recenzji miesięcznika, pojawiając się pod innymi artykułami. Determinowane to było za każdym razem chęcią wyrażenia jakiejś myśli, spostrzeżenia czy też wykrzyczenia czegoś po prostu. A dla zabawy piórem – przedstawienia tego jako kolejne spotkanie wykładowcy ze słuchaczami.
Miesiąc temu, pisząc wykład szósty, uświadomiłem sobie, że ich formuła najzwyczajniej w świecie wyczerpała się. Bez bodźca w postaci jakiegoś konkretnego tematu, wokół którego mógłbym napisać tekst, zaczynałem gonić własny ogon, powracając w kolejnych wykładach do poprzednich. Miałem też świadomość, że generalnie – poza pojedynczymi, ale jakże chlubnymi (raz mi nawet sam Smuggler odpisał, jest obracanie się wśród elit! i dwukrotnie też odpisał sam admin tego serwisu, jest szacun na dzielni!) wyjątkami – nikt tych spotkań nie komentuje. Mało tego! Planowałem po prostu porzucić cykl. Zastrzegając sobie oczywiście, że gdyby wydarzyło się coś ekstraordynaryjnego, jak przykładowo przejście „PSX Extreme” na cykl kwartalny czy tego typu istny gamechanger mogący wpłynąć na przyszłe losy magazynu, wykładowca po prostu musiałby zorganizować kolejny wykład, aby przedstawić zainteresowanym swój punkt widzenia.
Nastał czas premiery aktualnego #315 i trzymałem się postanowienia, że z wykładami koniec. Swoją drogą, ciekawym doświadczeniem było obserwowanie, że wraz z dniami, które mijały – odkąd pojawiła się tutaj recenzja listopadowego numeru – licznik komentarzy cały czas wyświetlał 0, nie wykazując najmniejszej nawet tendencji, by tę wartość zwiększyć. Czyli (o zgrozo) nikt nawet nie zatęsknił za wykładami.
Aż tu nagle (przedwczoraj) przed spaniem pojawiła się w mojej głowie myśl, żeby wykład poprowadził ktoś z zewnątrz, nie mający zielonego pojęcia o prasie growej. A niejako zmuszony do zajęcia miejsca właściwej osoby. Pozostawało więc tylko w sobotnie południe usiąść do pisania i korzystać z tego, co samo spływa do umysłu, zamieniając myśli w stukanie palcami po klawiszach. Na koniec (choć w trakcie wielokrotnie też) zostało już tylko sprawdzenie całości raz, drugi i enty, częste poprawianie różnych zdań, uzupełnianie brakujących wielokropków, sprawdzanie czy całość ma logiczny ciąg, czy jest „flow” podczas czytania i tego typu kosmetyka. A i tak w tym wykładzie jest błąd, który spostrzegłem już po opublikowaniu tekstu. Technik kończy spotkanie…
„No i w sumie to macie już cały wykład odfajkowany.”
A przecież nie wie, że trzeci temat był ostatnim. Dowiadujemy się o tym dopiero ze słów wykładowcy. Zatem w logicznym ciągu jest luka. Przeoczona mimo wielokrotnego sprawdzania. No trudno.
Wykłady (pisane… to znaczy przeprowadzane zgodnie z porami roku) pokazują też upływ czasu. Drugi, końcówka sierpnia…
„Jeszcze tylko w kwestii formalnej… Pani z trzeciego rzędu… tak… właśnie pani. Ja wiem, że jest gorąco, jednak wolałbym, aby rozpraszane właśnie osoby skupiały się raczej na wykładzie.”
Siódmy, początek grudnia…
„Dlaczego tu jest tak zimno? Pan z tylnego rzędu, mógłbym pana poprosić o ustawienie kaloryferów na jakieś trzy czwarte?”
No i tak się toczy powoli ten świat. A wykłady wraz z nim. Dzięki za feedback i przede wszystkim za (w co wierzę) przeczytanie wszystkich dotychczasowych wykładów. A co z kolejnymi?
Jeszcze w kwestii formalnej… w swoim komentarzu odniosłeś się do FORMY mojej wypowiedzi, ale nie do jej TREŚCI. Poruszyłem trzy aspekty i omówiłem je. Wszystkie dotyczące aktualnej sytuacji, czyli jak wiedzie się magazynom growym na koniec roku, dlaczego tak zintensyfikowano publikowanie wydań specjalnych oraz ile będzie kosztował grudniowy „PSX Extreme”. Tematy praktycznie gorące. Skoro jesteś stałym bywalcem tego serwisu, z pewnością interesujące Cię w takim samym stopniu jak i mnie. Tutaj powracam do pierwszego zdania. Ty mimo wszystko wolałeś odnieść się do formy wpisu, zamiast do treści. Czy gdybym napisał to wszystko zwykłym tekstem, zamiast ubierać w szaty wykładu, podszedłbyś do tego merytorycznie? Jeśli odpowiedź jest przecząca, to szkoda. Natomiast jeśli potwierdzająca, to co stało na przeszkodzie byś uczynił tak, mimo ubogaconego przekazu?
To jest pierwsza warstwa. Jest też druga. Miałeś okazję skomentować mój styl. Jak czytało się wykład sam w sobie? Czy zdania były toporne? Przecinki nadużyte lub brakujące? Czy też może sama narracja nie do końca była przemyślana? Znów powracam do pierwszego zdania. Ty zamiast tego, wolałeś jednak zasugerować mi zrobienie czegoś pożytecznego, czyli stworzenie pozycji „Zapach-Papieru” na Wikipedii. To tak, jakby Remigiuszowi Mrozowi zaproponować dodanie tam informacji o wydawnictwie z którym współpracuje. Oczywiście mógłby, ale raczej nie to jest dziedziną jego aktywności. Ale co, że megalomania i porównywanie się z Mrozem? No bo tak mi się skojarzyło.
Reasumując.. nie odnosisz się do poruszonych tematów, nie odnosisz się do mojego stylu pisania, a jedynie do tego, że jest wykład zamiast normalnego komentarza. Stwierdziłeś, że ciężko jest zrozumieć to, co piszę. Ale co konkretnie? Słowa technika w drugim temacie wykładu? Wielokropki to wypowiedzi słuchaczy, których nie znamy, gdyż narracja spotkania oparta jest tylko i wyłącznie na słowach prowadzącego. O tym, co mówią – wiemy jedynie z powtórzeń technika (standardowo: wykładowcy) albo domyślamy się na podstawie jego odpowiedzi. W drugim temacie wykładu nie sposób domyślić się słów słuchaczy, ale istotne są odpowiedzi na nie. To w nich zawarłem swoje myśli związane z tamtą intensyfikacją.
Miałeś oczywiście pełne prawo skomentować mój wykład w taki sposób, jaki uznałeś za stosowne. Mogłeś zrównać z ziemią mój styl pisania. Złego słowa bym wtedy nie powiedział, gdyż każdy (nawet taki samozwańczy jak ja) artysta musi liczyć się z różnymi reakcjami na swoją twórczość, by czasem wyciągać z nich wnioski, aby stać się lepszym w tym, co tworzy. Ty skomentowałeś ogólnikowo. Ale czy musiałeś tak właśnie? Ilu nas tutaj – aktywnie komentujących – jest? Nawet nie tuzin. Musimy więc rzucać sobie na wzajem kłody pod nogi?
Ciebie chyba bawi pisanie samo w sobie – zapewne pomyślałeś. No i trzeba było tak właśnie mi napisać. Złego słowa bym nie powiedział. Dobra, cicho, bo Avok się wkurzy, a tego przecież nie chcemy. Zatem (jakby to technik ujął) – trzymaj się ciepło, uszanowanie.