Parę dni temu na jednej z grup fejsbukowych znalazłem ogłoszenie o sprzedaży dużej ilości Bajtków w bardzo dobrym stanie. „Przeleżały 30 lat na strychu” – ten nieśmiertelny opis zapalił lampkę ostrzegawczą w mojej głowie. „Kolejny Janusz biznesu. Nie mogą już wymyślić czegoś innego?” – pomyślałem, tym bardziej że zdjęcia pism zalatywały mi tanim Photoshopem. Zbyt ładnie, zbyt równo, zbyt czysto – jednym słowem nierealnie.
Z ciekawości, ale i dla podpuchy spytałem sprzedającego, ile liczy sobie za ten strychowy skarb. I znowu standardowa odpowiedź: „proszę coś zaproponować”. Ileż razy się z tym spotkałem. Podałem cenę z kapelusza, a on… zgodził się! Teraz już na pewno wiedziałem, że to przekręt. Że miał konto na fejsie? Na pewno fejkowe. Że podał numer telefonu? Na pewno lewy, nie do namierzenia. Już się kiedyś dałem nabrać. Wszystko wołało we mnie, że to oszustwo, perfidna podpucha. A jednak zrobiłem przelew…
Wczoraj przyszła paczka. Kompletne roczniki z lat 1986-1991, do tego kilka numerów specjalnych z kultowym 7 wspaniałych gier na czele. Gość nie użył żadnego Photoshopa. Większość gazet wygląda, jakby nigdy nie były otwierane. Patrząc na ich metryki wciąż jestem w szoku, w jakim są stanie. Oczywiście czuć lekki zapach stęchlizny, ale to żaden problem. Juniorowi się podoba. Już się cieszę na myśl, jak przyjemnie spędzimy czas archiwizując, przeglądając, czytając, wyciągając smaczki…
Podzieliłem wyłożoną kwotę przez liczbę zakupionych numerów i wyszło po 4,70 zł za egzemplarz. Gwiazdka przyszła do mnie w tym roku parę dni wcześniej. Bardzo dziękuję, Panie Piotrze!
Dzięki! Szukamy dalej.
Kapitalny prezent gwiazdkowy. Gratulacje. 🙂
Świetny zakup! 🙂