Trzymam w rękach październikowy numer Pixela. Niewiele brakowało, abym nie odnalazł go na półce w saloniku, bo okładka kolorystyką przypomina poprzedni miesiąc, a art z gry jest niemal identyczny jak w najnowszym PSX Extreme. Cóż, to ten sam tytuł. Swoją drogą twórcy Phantom Hellcat chyba mocno wierzą w sukces swojej produkcji i są przy tym przy kasie, bo stać ich na okładek w dwóch czołowych pismach growych w Polsce. Albo stawki poszły w dół. Ok, popatrzmy, co my tu mamy: 148 stron za 29,99 zł czyli tak jak poprzednio, do tego karta z autografami redakcji PSX Extreme. Była już w ostatnim „szmatławcu”, ale widać nakład był duży, bo wrzucili ją teraz do Pixela. Nie zdziwię się, jeśli znajdę ją w następnym CD-Action.
Zaczynam przegląd jak zwykle od nowych gier. W tym miesiącu zrecenzowano 11 tytułów, mało, nawet jak na standardy Pixela. Pięć tytułów otrzymało znaczki jakości, a tytuł „premiery miesiąca” i najlepszą notę uzyskało Return to Monkey Island (92/100). Specjalnie mnie to nie dziwi, wszyscy wiedzą że małpia wyspa to ulubiona seria Micza, a on jakimś cudem jest autorem recenzji 🙂 Co do pozostałych produkcji, generalnie nie ma słabych gier. Zastanawiałem się, w który z prezentowanych tytułów mógłbym zagrać, i wybór padł na Serial Cleaners. Tematyka sprzątania trupów brzmi intrygująco, a kto z sympatią wspomina Wolfa z „Pulp Fiction”, ten pewnie szybko wczuje się w klimat 😉
Publicystykę w Pixelu od jakiegoś czasu zaczynam od dodatku Tomka Kreczmara „One Life Left”. Rzucam okiem na zawartość bieżącego wydania i jak widzę syfon, pralkę Franię i zegarek z melodyjkami to już wiem, że i teraz chętnie powspominam z autorem anormalne czasy PRL-u. Gsy skończę, zaliczę tekst o Vice City, które słusznie trafiło do Hall of Fame jako Najlepsza Gra na Świecie, a dla mnie jest najbardziej klimatyczną częścią serii GTA. Z innych artykułów, z zaciekawieniem poczytam o polskim Tytusie, japońskim „City Hunterze” i amerykańskim Robercie E.Howardzie, a na deser zagryzę rozebraną na czynniki pierwsze (w Game Study) historią Dying Light. A potem pójdzie już z górki.
Do reszty tekstów, które nie wymieniłem, dodać należy stałe rubryki: felietony niezmiennej czwórki VIP-ów, Vive VR Corner, Indykarium, Retro Express, Kosmos (o naszywkach będzie), 21 klatek, Gramy też bez prądu itd. Muszę przyznać, że ostatnio z coraz większą sympatią zaglądam też do Side Questa. Gdyby tylko tych komiksów mniej opisywali… Ale nic to, czas rozpocząć lekturę, bo piwo stygnie. Nastawiam Stranglersów, fotel przesuwam pod kaloryfer, a ten podkręcam na „piątkę” i pismo otwieram na stronie 7 dodatku. A tam saturator. Oj, piło się gazowaną z sokiem w ledwie opłukanej szklance…