W sprzedaży pojawił się wrześniowy numer Pixela. Zwodnicze „Teraz 148 stron” sugeruje, że poprzednio było mniej. Nie, nie było. Było za to taniej. Teraz kupując nowy numer musiałem dorzucić piątaka i o tym fakcie dowiedziałem się przy kasie, bo nikt w moim wieku nie jest w stanie przeczytać ceny na okładce, napisanej fontem 1px. Nie przypominam sobie także, żeby ktoś wcześniej informował o podwyżce na facebookowej stronie magazynu, nie wspomina też o niej w piśmie Micz. Ech, gdzie te czasy, gdy naczelni we wstępniakach tłumaczyli się z każdej wyciągniętej od czytelnika złotówki. Teraz widać nie trzeba, a szkoda. Ale ok, zaglądnijmy zatem do środka i sprawdźmy, co nam ze te trzy dychy oprócz karty z Rickiem Dangerous oferują.
W kwestii nowych gier, na pierwszy plan wysuwa się 11-stronicowa relacja z powracającego na żywo gamescomu. Dużo zdjęć, sporo informacji, myślę że ta mniejszość, która kupuje Pixela dla nowości będzie ukontentowana. W dziale recenzji znalazło się 15 tytułów, z których pięć otrzymało znaczek jakości. Wśród nich znalazło się The Last of Us Part I, choć nie z maksymalną notą, jak w PSX Extreme (tam Butcher trochę odleciał). Najwyżej ocenione zostało za to Xenoblade Chronicles 3 (90/100), najniżej (choć i tak wysoko) – XEL (65/100). Jak widać, teoretycznie w bieżącym numerze nie opisano słabych produkcji, ale gdy się przyglądnąć niektórym ocenom (np. Matchpoint: Tennis Championships czy Way of the Hunter), są one sporo zawyżone w stosunku do Metacritica czy konkurencji. Bazylowi to się chyba wszystko podoba 🙂
Publicystykę od pewnego czasu rozpoczynam od ultraciekawego dodatku Tomka Kreczmara „One Life Left”. Nie inaczej będzie tym razem, a tematem bieżącego wydania jest PRL-owska technologia przekazywania obrazu (telewizory, projektory, magnetowidy). Sporą wartość ma dla mnie tekst o trójwymiarowych grach z Zeldą, bo miałem, grałem i wymasterowałem oryginalną Okarynę Czasu. Genialna gra, przez którą spóźniałem się na randki. Chętnie zaliczę też artykuły o historii festiwalu komiksowego w Łodzi, komunizmie w grach, niegrzecznym Skool Daze na 8- i „boskim” Populous na 16-bitowce. A to dopiero część publicystyki.
Jak co miesiąc całości Pixela dopełniają stałe rubryki pokroju Indykarium, Retro Express, Pixel Kids, Big Box czy Gramy też bez prądu. W Kosmosie tym razem mamy rzecz o paliwach rakietowych, w Game Study – przemaglowanego Wiedźmina, a 24 klatkach – foto story z The Legacy. Na deser pozostają felietony stałej czwórki autorów – Łukasza Orbitowskiego, Gawrona, Alexa i Borka. Podsumowując: jest bogato. Nie czekam dłużej, fotel przystawiam, Starship włączam, szklaneczkę coli z lodem przystawiam i lekturę poczynam. Tak, ja też miałem czarno-białego Neptuna…

