Na ubiegłorocznym Pixel Heaven nabyłem na Atari 2600 po okazyjnej cenie (dzięki, Micz) grę E.T. the Extra-Terrestrial. W taki oto sposób również ja stałem się posiadaczem legendarnego tytułu, który spowodował krach branży gier wideo w 1983 roku. Wprawdzie cartdridge był w wersji NTSC, a ta na PAL-owskich konsolach wyczynia różne hece z kolorami (np. różowy ekran tytułowy 🙂 ), ale grać w to i tak nie zamierzałem. Powszechnie wszak wiadomo, że to najgorsza gra na świecie.
Junior postanowił pośmiać się trochę i uruchomił małego kosmitę na naszej „atarynce”. Jakież było moje zdziwienie, gdy po jakimś czasie przyszedł i oświadczył mi, że E.T. to naprawdę fajna gra. Spróbowałem i ja, i wiecie co? Potwierdzam! Gdy się pozna dobrze zasady (ważne!), można się nieźle bawić. Jednak bez zrozumienia reguł gra nie ma sensu. W tą pułapkę wpadło wielu krytyków, m.in. youtuber NRGeek, który sponiewierał „itiego” w swoim cyklu „Zagrajmy w crapa”. Gdy patrzę na NRGeek-ową rozgrywkę i słucham tego, co mówi, to wiem, że nie do końca wie, o czym mówi. Chłop kompletnie nie kuma, jak w to grać. A wystarczyło trochę posurfowć po necie, poświęcić więcej czasu na zabawę, włożyć odrobinę serca w rozkminkę zasad albo… otworzyć instrukcję. My z Juniorem tak zrobiliśmy i nagle okazało się, że dziwne przechodzenie z ekranu na ekran da się ogarnąć, irytujące (bardzo!) wpadanie w dziury można ograniczyć (przytrzymując „fire”), przed tajniakiem da się łatwo uciec, a tajemnicze znaki na górze ekranu mają sens i są wręcz kluczowe dla rozgrywki.
E.T. the Extra-Terrestrial nie spowodował zapaści branży gier wideo, to już dzisiaj wiemy. Tysiące zakopanych (a obecnie odkopanych) na pustyni w Nowym Meksyku kartdridży też o tym nie świadczy. Ktoś jednak musiał być winny i E.T. stał się kozłem ofiarnym, co po dzień dzisiejszy skutkuje niepochlebną sławą i mianem „najgorszej gry w historii”. Zaufajcie mi – są tytuły gorsze. To nie jest idealna gra, ale w przygody kosmicznego botanika, o ile dacie im szansę, możecie się nieźle bawić. A co naprawdę doprowadziło do słynnego krachu w 1983 roku, możecie przeczytać m.in. w jednym z archiwalnych numerów Piksela.