Grudniowy Pixel zawitał do saloników prasy. „Jak piękna okładka!” – zakrzyknęła na widok Smerfów Agnes i tym razem nie pomyliła się w zakupie. A mogła, bo na odwrocie jest grafika z Komornika: Nieskruszonego tego, w którego na Steamie gra równocześnie aż 12 osób – identyczna, jak miesiąc temu. Otwieramy więc magazyn na trzeciej stronie, a tam…
A tam wstępniak Micza. Generalnie nie czepiam się ostatnio redaktora naczelnego, ale tym razem znowu przesadził z tymi swoimi zero-jedynkowymi opiniami. Sprawę Bobba Koticka i protestujących przeciwko niemu pracownikom skwitował tak: „[…] na ich miejscu [pracowników] siedziałbym cicho i klecił kolejne lokacje w Call of Duty albo przeniósł się z Los Angeles do San Francisco i zatrudnił w Electronic Arts”. W kontekście oskarżeń o mobbing i molestowanie seksualne (od lat!) w Activision Blizzard, takie słowa brzmią naprawdę kuriozalnie. Rednaczowi zebrało się trochę na fejsbukowym Secret Levelu. Mnie jednak rozbawiło jego inne stwierdzenie: „Nikt mnie nigdy znikąd nie wyrzucał, tylko [sam] odchodziłem […]. Dziś nie mam do nikogo z powyższych pretensji, nie chodzę i nie hejtuję ich…”. Polecam teksty Micza z cyklu „Powrócić tam” na blogu cdp.pl o jego pracy w Secret Service i Resecie albo panel pt. Prasa growa „fala druga” na Pixel Heaven 2014.. Nie no, żadnego hejtu ani pretensji tam nie ma, to tylko takie przyjacielskie przypieprzanie się 😉
Wróćmy do Pixela. W tym miesiącu zrecenzowano 17 tytułów, z których siedem otrzymało znaczek jakości. Najwyżej oceniono Footbal Manager 2022 i Shin Megami Tensei V (po 90%), najniżej – GTA Trilogy (50%). Intencje rozumiem, ale z całej trójki i tak najpewniej sięgnę po „crapowatego” złodzieja samochodów. Powód? Klimat i sentyment rządzą, i żadne bugi tego nie zmienią. Z pozostałych tytułów wysokie oceny otrzymały m.in. Forza Horizon 5, Mario Party Superstars, Age of Empires IV, Battlefield 2042 i okładkowe Smerfy: Misja Złoliść. Te dwie ostatnie gry strasznie zrugał Junior, że dno, że Metacritic i inne gazety walą je po bebechach, a tu takie oceny itd. Obciąłem smarkacza, no bo jak nie kochać te małe niebieskie ludziki z Papą Smerfem i Smerfetką na czele. Gili gili…
Publicystykę w Pixelu zazwyczaj szanuję, nie inaczej jest tym razem. Na pierwszy rzut łyknę wywiad Crispinem Sinclairem, synem wielkiego Clive’a. Spokojny, niepozorny człowiek – takim go zapamiętałem z Pixel Heaven. Chętnie też poczytam o Turoku, bo to moja ulubiona marka z czasów, kiedy miałem Nintendo 64 i musiałem dobrymi tytułami odpierać ataki kolegów „plejaków”. Zaliczę też historię starej konsoli SG-100 i nowej Retro-Cade. Co do pierwszej – na pewno ją kupię, jak tylko będzie okazja; co do drugiej – na pewno jej nie kupię, bo mam sto razy lepszego Capcoma. Z pozostałych artów: „najlepszą grą świecie” ogłoszono Movie. Chętnie zaznajomię się z tą produkcją, bo szczerze mówiąc nie grałem w nią, choć mapę z Bajtka pamiętam. Na deser zostawię sobie mega długi tekst o Coktel Vision (twórcach „Goblinsów”), 21 klatek Micza (Universe – skończyłem na Amidze CD-32!) i resztę stuffu.
124 strony Pixela to nie tylko recki i publicystyka, ale także stałe działy. Patrzę i widzę, że wszystko to, co było, jest: Indykarium, Retro Express, Vive CR, Indykarium, Kosmos, Big Box itd. Są też felietony niezmiennej od dłuższego czasu czwórki muszkieterów. W tajemnicy zdradzę wam, że teksty Łukasza Orbitowskiego najfajniej mi się ostatnio czyta. Koniec gadania: siadam zatem naprzeciw buzującego kominka (bo za oknem piździ aż miło), Łomżę z promocji przełykam i lekturę poczynam. Stronę 3 już zaliczyłem, lecę na 60…

