
Pixel nr 74 jest już dostępny. W zestawie dostajemy kolejny komiks duetu Kluska/Kleszcz, tym razem o Jet Set Willy. Fajne, choć krótkie doświadczenie, no i co ten Bartek ze strony 9 taki zgrzybiały? Na Pixel Heaven wyglądał ciupkę młodziej 🙂
Listopadowy Pixel z pewnością grami nie stoi. Niby z 17 opisanych gier cztery mają znaczki jakości, ale poza Dark Pictures: House of Ashes nic mnie nie zainteresowało, prawie same słabawe indyki. Okładkowy Komornik: Nieskruszony to oceniona na 73% wizualna nowela, o której konkurencja milczy, a autor recenzji niewiele miał do napisania (więcej grafiki w tej recenzji niż tekstu). Ja rozumiem prawa rynkowe, no ale… Druga „okładówka” natomiast – The Riftbreaker, dostała znaczek jakości i jest pewnie bardzo dobrą grą, ale ściągnąłem ją tydzień temu z Game Passa i jakoś nie mogę się przekonać, by zagrać. Junior zaczął i pomimo wzroku orła jęczy, że mały interefjs. Z tym The Riftbreakerem to w ogóle cyrk wyszedł, bo zarówno w ostatnim PSX Extreme, jak i w Pixelu jest grą „drugookładkową”, w obu pismach są też wrzucone do góry nogami (wyróżnik taki) wywiady z Pawłem Lekkim z Exor Studios i recki z niemal identycznymi notami (88% i 9-/10). Ten sam autor tekstów? Na szczęście nie, ale przeżywam mocne „deja vu”.
Na szczęście Pixela nie dla opisów nowych gier się kupuje, a dla publicystyki i retro klimatu, a tu jest na bogato. Zawiodłem się trochę brakiem wywiadu z synem Clive’a Sinclaira (będzie za miesiąc), również relacja z Pixel Heaven to jakiś żart (więcej treści na Zapachu Papieru było), ale i tak jest co poczytać. Najlepszą grą na świecie został jet Set Willy, co fajnie koresponduje z dołączonym komiksem. Nigdy tej gry nie skończyłem, była piekielnie trudna, ale chyba ponownie uruchomię ją na moim C-64, by poczuć tą torturę. Bardzo zacnie zapowiada się historia mikrokomputerów ZX-80/ZX-81, dla mnie to szczególne wspomnienie, bo ZX-81 miał być moim pierwszym komputerem (na szczęście nie był 🙂 ). Z chęcią pochłonę tekst o Zeldach na przenośne konsole (osiem stron!), a także historie studia Delphine Sotware i gier o Conanie. Jako weteran Assassin’s Creed: Odyssey (platyna, 226 godzin na budziku) sprawdzę, czy Micz dobrał odpowiednio piękne obrazki do „21 klatek”, spróbuję zaliczyć również artykuł o Stanisławie Lemie (z naciskiem na „spróbuję”, bo Marcina M. dość ciężko się czyta).
Dopełniaczami do 124 stron są standardowo stałe rubryki, jak Indykarium (łee!), Vive VR Corner (może być), RetroExpress (super!), Kosmos (lux! User Jama wrócił) czy Big Box (ok), trochę chwastu (Sidequest, Autofire), a także felietony kwartetu Orbitowski-Gawron–Alex–Borek. Zabrakło działu o grach dla dzieciaków, albo poszedł na chwilowy urlop, albo do lamusa. Ok, koniec ględzenia, czas na lekturę. Fotel bujany przystawiam, Trolla puszczam, kubek z kawunią przystawiam i w lekturze się zatapiam. Zaraz, ktoś puka drzwi! „Kto tam?” „Komornik!” Jezu, byle nie nieskruszony!
Głupie, wiem 😉

