
Trzy 17-letnie NEO Plusy z 1 kwartału 2004 roku dodałem do swojej kolekcji. Kolorowe, 84-stronicowe (poza 100-stronicowym numerem styczniowym, który o dziwo był numerem świątecznym) pisemka kuszą okraszonymi nawałem informacji okładkami, czyli czymś dzisiaj niedopuszczalnym. Bo dziś rządzi minimalizm i asceza, niektórym nawet dyskobol przeszkadza (taki żarcik…). Ówczesne NEO Plus wyładowane było informacjami po brzegi, 40 recenzji w numerze to był żaden wyczyn, do tego dochodziły kąciki gatunkowe, dział publicystyki (z płodami również czytelników), listy itd. Cechą charakterystyczną pism tamtych lat były reklamy sklepów z obowiązkowym spisem i miniaturkami okładek setek tytułów. To taki folklor tamtych czasów, ukrócony przez Internet.
Rok 2004 był dla graczy konsolowych rokiem wyczekiwania, ale też obfitości. Wyczekiwania, bo na bliższym horyzoncie majaczyły się handheldy nowej generacji w postaci PSP i NDS-a, a na dalszym Xbox 360, zapowiadający nadejście ery gier HDTV. A obfitości, bo, jak to ze sprzętem mającym już trochę latek na karku bywa, z konsol 6-tej generacji wyciskano ostatnie soki i na rynku pojawiały się prawdziwe hity, jak Killzone, Resident Evil IV, Mafia czy Gran Turismo 4. Wprawdzie tytuły na PS2 zaczęły lekko odstawać oprawą od konkurencji (GC, Xbox), z drugiej strony ogrom oferty rekompensował braki sprzętu Sony. Co do PSX-a, występował jedynie na okładce pisma. Podobnie Dreamcast, który pojawiał się już tylko w reklamach firm wysyłkowych.
Zawsze lubiłem styl NEO Plusa. Nie ukrywam, że bardziej mi się podobał od wyluzowanego stylu PSX Extreme. Ale nie ukrywam też, że pismo Gulasha z tamtego okresu prezentowało się słabiej od pisma Ściery: mniej stron, słabsza szata graficzna (te bloki litego tekstu!), mniej rubryk, nowych pomysłów itd. Rozmawiałem o tym w 2005 roku na zjeździe GOL-i z jednym z kolegów Gulasha i powiedział mi, że inni też to widzą, ale naczelny NEO Plusa nic nie da sobie powiedzieć. Nie wiem, jak to naprawdę było, ale chyba nie aż tak źle, skoro pismo przetrwało do 2012 roku. Dziś z trzonu redakcji jedynie Marcellus i Mielu coś tam jeszcze skrobią… u konkurencji 😉
