W ostatni piątek 67 numer Pixela pojawił się w salonikach prasy. Tym sposobem lutowy numer mamy z głowy. Cieszmy się jednak z marcowego, bo jeśli kłopoty z płynnością finansową w Idea Ahead się nie poprawią, kwietniowego Pixela też możemy nie doczekać. Wydawca czerpał największą kasę z eventów, a eventów póki co nie ma i nie będzie. To i kasy nie będzie. Nie chciałbym, żeby w którymś momencie Łapusz stanął przed dylematem, który z magazynów skreślić. Ale odgońmy czarne myśli i zajmijmy się bieżącym numerem.
Biorąc Pixela do ręki od razu rzucają się w oczy dwie okładki. Znaczy się jest główna – z Paradise Lost, i dodatkowa – z Bang-On Balls Chronicles na odwrocie. Pierwsza klimatyczna, bioshockowa, utrzymana w ciemnej tonacji. Druga prosta, kuleczkowa, z bijącą po oczach niebieskością. Pomysł niezły, wybór należy do Ciebie. Zaglądnijmy więc do środka i od razu skoczmy do działu recenzji. Zaskakująco dużo tam wysoko ocenionych gier. Na 12 recenzji aż siedem ma znaczek jakości. Najwyższa nota przypada krakowskiemu The Medium. Na Metacriticu jest 76%, u konkurencji między 8 a 8+, a tu aż 92%! Muszę przeczytać, dlaczego. Wiem, że Marcin M. Granat ma sentyment do Krakowa, ale żeby aż tak? 😉 I Pendrive’a Borka nie zrecenzowali… W Pixelu?! Dziwy.
W publicystyce w tym miesiącu wyróżniłbym 7-stronicowy tekst Micza o pierwszych przybytkach z grami arcade w Warszawie. Z tego co widzę artykuł sięga wcześniej niż w lata 80-te, może być ciekawie. Ponadto chętnie poczytam o historii VR i Arnoldzie Schwarzeneggerze w grach. Uwielbiam i czczę Arniego od lat szczenięcych (moich, nie jego), więc jeśli nawet artykuł nic mi nie powie ponad to, co wiem (a na pewno nie powie), przeczytam go z przyjemnością. Kolejnym artykułem wartym uwagi jest tekst o planszówkowych adaptacjach gier komputerowych. Ostatnio po takim tekście dałem się namówić na zakup Tanks, kto wie, może teraz kupię następną planszówkę? Uwielbiam ogrywać Juniora. Z pozostałych artów zaliczę pewnie te o książkach na podstawie uniwersów ze świata gier, o najlepszej grze na świecie, której nie znam (Eternam), a także o minionym roku 2020 w oczach redaktorów. Może coś ciekawego napiszą.
W bieżącym Pixelu nie brakuje także stałych działów, o których wspominam co miesiąc, a także felietonów stałych komentatorów, o których również napomykam co miesiąc. Dużo czytania. Zaparzam kawę, Mechanicy Szanty już dają w tle, zaczynam lekturę. Najpierw ten o Arnie…

