
Styczniowy, 66 numer Pixela trafił wreszcie do saloników prasy. Opóźnienie spore, na osłodę dostaliśmy w prezencie 164-stronicową książkę / magazyn pt. PolskiGamedev.pl. Kniżka słuszna, jest co poczytać, choć w moim przypadku na pewno nie od deski do deski. Z pewnością zaliczę rubrykę „retro” i co poniektóre artykuły, np. tekst Jacka Piekary, którego dawno nie czytałem. Nie zarzekam się zresztą, bo publikacja wydaje się być ciekawa, o czym świadczy fakt, że na razie podwędził mi ją Junior. A jeszcze wczoraj po tym, jak zobaczył facjatę Papkina we wstępniaku, zarzekał się że na nią spojrzy 😉
Przejdźmy do właściwego Pixela. Co ma do zaoferowania numer o najbrzydszej okładce w historii, nawiązującej do gry, o której nie poczytacie w środku? Dużo dobrego. Pierwsze strony to standardowe rubryki (Indykarium, Vive VR Corner, RetroExpress, Pixel Kids) plus kilka ekstra tekstów, wśród których zanotowałem przegląd polskich horrorów (nie uwierzycie ile tego jest). W dziale recenzji notę 90 i więcej złapało kilka tytułów: Demon’s Souls, Medal of Honor: Above and Beyond oraz Cyberpunk 2077. „Cyberka” recenzent ogrywał i opieczętował „znaczkiem jakości” w wersji na… PS4 Pro! Ale jaja! Taki hit pixelowy fachowiec na czwartego plejaka zachwala, a ja jeszcze siedzę w domu. Lecę do sklepu!!! Z tego miejsca chciałbym przeprosić chłopaków z CD-Action.
Po uspokojeniu nerwów czas na coś, na co zawsze czekam: publicystyka. Dużo tu wartościowego stuffu. Najlepszą grą na świecie okrzyknięto The Trap Door. Miałem na C-64, ale pamiętam ją głównie z oryginalnego wydania (lata 80-te!) na ZX Spectrum, w czym maczał palce kultowy Komputer. Dalej mamy wywiad z Joe Decuirem, współtwórcą konsoli VCS i 8-bitowych Atari (czarno-białe zdjęcia!), dzieje serii Prince of Persia i uniwersum Jurrasic Park, a także przegląd starych gier cyberpunkowych. Na deser pozostaje historia Sierra Network, która również zapowiada się smakowicie, choć autor mógłby spytać najpierw Micza, jak wyglądają Ken i Roberta Williamsowie, zanim zacznie podpisywać zdjęcia.
Na koniec nie wspomnę już o stałych rubrykach magazynu, jak big box, komiks, kosmos czy side quest (który powinien zmienić nazwę na comix quest), a także felietonach posiwiałych oldboyów, bo po co. I tak wiecie że tu są. Załączam wodę na kawę, nastawiam Dolly Parton w stereo, dorzucam do kominka i zasiadam do lektury pisma z najbrzydszą okładką w historii…
