W ubiegłym miesiącu Pixel trafił do mnie drogą pocztową, a co za tym idzie sporo po kioskowej premierze. W maju postanowiłem zaryzykować życiem i zdobyć nowy numer tradycyjnie, odwiedzając salonik prasy. Udało się, chyba nic nie złapałem. Niewiele zresztą brakowało, a nie zlokalizowałbym pisma pośród innych tytułów. To winna okładki: ciemnoszarej, prawie czarnej, z jaśniejszymi miejscami pośrodku układającymi się w kształt krzyża. Najpierw pomyślałem, że to jakiś magazyn religijny, potem, że może ogłoszono po CDA żałobę (to taki żarcik, wiem – głupi 😉 ). Ostatecznie wyszło, że szarobura okładka jest nawiązaniem do polskiej gry z Atomic Wolf – Liberated. Niech będzie. No to jedziemy z pocztą.
Pierwsze strony dość energicznie przekartkowałem, bo zawierają Indykarium i Vive VR Corner czyli coś, za czym nie przepadam (indyki) i używać nie będę (hełmy VR). Na szczęście tuż za nimi czai się interesujący artykuł nt. wykorzystania znanych budynków (np. Pałacu Kultury i Nauki) w grach. Legalne to czy nielegalne? Doczytam. Dalej wchodzimy w świat recenzji nowych gier czyli coś, za czym nie przepadam, a który, zgodnie z deklaracją naczelnego ze wstępniaka, niestety nie zniknie. W tym miesiącu żaden z opisanych tytułów nie spowodował u mnie przyśpieszonego bicia serca, łącznie z remakiem Final Fantasy VII, które ogrywałem jeszcze za młodego na PSX-ie i który zanudził mnie na śmierć. Jedynie recka XCOM: Chimera Squad przyciągnęła mój wzrok na dłużej, w końcu to XCOM. Ocena na pierwszy rzut oka niezbyt wysoka ale zobaczymy, czy Emilus coś w tej grze zobaczył.
Mamy już 1/3 magazynu za sobą, zerknijmy zatem na to, po co kupujemy Pixela. Na najlepszą grę na świecie wybrano tym razem Company of Heroes. Moim zdaniem słaby wybór. Nie wiem, jak to autor uzasadni, ale to relatywnie nowa gra (z 2006 roku) i na dodatek rts (moje osobiste kryterium), więc koło moich najlepszych gier nawet nie stała. Tekst zaliczę później. Ciekawie zapowiada się natomiast artykuł o Phantasmagorii. To przygodówka, w którą od zawsze miałem ochotę zagrać, a nie zagrałem 🙁 Ćwierć wieku temu screeny gore w gazetach pobudzały wyobraźnię. Co tej pani można jeszcze zrobić? Hmm… nieważne.
Na artykuł numeru typuję w tym miesiącu opowieść o Świecie Młodych. Osobiście uwielbiałem ten magazyn, kupowałem (mimo, iż nie byłem harcerzem) i nawet do dziś przechowuję jeden bliski memu sercu numer. Starych nie trzeba zachęcać, ale młodym, dla których czas komuny to abstrakcja, tekst Micza szczerze polecam! Z pozostałych atrakcji ciekawie zapowiadają się: materiał o automatach arcade „grających” w filmach, wspomnienie Alberta Uderzo (autora komiksów o Asteriksie) i historia studia Mikro-Gen (czy Spectrumowcom mówi coś Pyjamarama?). Na deser pozostaje garść stałych atrakcji: felietony znanych „branżystów”, kosmiczne ciekawostki Usera Jamy, rubryka big-boxowa (tym razem z Wiedźminem) czy miszmaszowy Autofire. A gdy to to wszystko przeczytam, przyjdzie pora na odrzucone w pierwszym sorcie teksty, które, jak mam nadzieję, nie zamulą.
Układam właśnie swe muskularne ciało na fotelu. Po lewej mam środki na koronowirusa zalecane przez prezydentów Trumpa (detergenty) i Łukaszenkę (szklanka wódki), po prawej napój zalecany przeze mnie – mocną czarną. Zapowiada się długi wieczór z lekturą…

