Strona główna » Newsy » Pixel nr 2/2020 (56)

Pixel nr 2/2020 (56)


Opublikowano: 12/02/2020 | Autor: Avok

Po powrocie z ferii od razu wziąłem się za lekturę nowego, lutowego wydania Pixela. Po zaliczeniu wstępniaka, w którym naczelny grabi sobie u Xbox-siarzy, przeskoczeniu jak zwykle Indykarium i rzuceniu zaledwie okiem na nowości VR (wciąż nie mogę się przekonać do tego sprzętu), mój wzrok spoczął na tekście o naśladowcy C-64 czyli THEC64. Widzę, że Emilus rozpływa się nad zaletami tego udającego oryginał emulatora, ja jednak jak większość retro fanów wolę pożółkłe klawisze mojego starego komozłomka. Innych może przekona, mnie nie.

Dział recenzji tym razem wyjątkowo surowy, żaden tytuł nie przekroczył 80%. A za recenzję Wolność, Godność i Niepodległość Bartek Kluska może pożegnać się z pracą w MEN-ie. O ile rzecz jasna przyjdzie mu do głowy tam aplikować. Jako Najlepszą Grę na Świecie opisano w bieżącym numerze UFO: Enemy Unknow z przyległościami (znaczy się tytułami wcześniejszymi i późniejszymi) i za to mogę przybić z autorami piątkę. Genialny tytuł, ponadczasowy! Ileż ja się w to ograłem jeszcze na Amidze CD-32! A jeśli już o przyjaciółce mowa, w środku znajdziecie wywiad z jej współtwórcą, Robertem J. Micalem. Świetna rozmowa z jednym zgrzytem, gdy Micz nie wiadomo już po raz który dopytuje się kolejnego rozmówcy o wybuchowość Jacka Tramiela. To już staje się nudne i jest co więcej niepatriotyczne 🙂 Jacek Trzmiel to był super gość i tego się trzymajmy.

W drugiej połowie zawartości Pixela rzuciły mi się w oczy dwa duże artykuły Michała R.Wiśniewskiego. Autor wartościowy, ale nie trawię jego stylu. Dlatego na pierwszy ogień przeczytam tekst o głupocie Gwiezdnych Wojen (tytuł jak zwykle prowokacyjny), zostawiając sobie wynurzenia o geniuszu Death Stranding (już ją opisują w Hall of Fame!) na koniec. Ciekawie zapowiadają się również arty o grach o Wikingach i Dzikim Zachodzie (cóż za rozstrzał tematyczny!), lubię takie wyliczanki. Polecam tradycyjnie też stałe punkty programu: big box-y, kosmos i felietony dyżurnych ulubieńców, które czytam od najstarszego (ulubieńca, nie artykułu).

Po przeczytaniu i strawieniu wszystkiego, o czym wspomniałem powyżej warto na deser skonsumować to, o czym nie wspomniałem. Zazwyczaj też warto. Kawa zaparzona, Alan Walker włączony, termofor zagrzany. Lekturę czas zaczynać…

Pixel nr 56 – przednia okładka
Pixel nr 56 – tylna okładka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *