Joystick w TV


Tym razem nie przy kawie, a przy doskonałej średnio-mocnej herbacie, spotkaliśmy się z Mają Wójcik-Czarkowską, pomysłodawcą, autorem i reżyserem telewizyjnego programu JOYSTICK.

– Jak to się stało, że program o grach komputerowych tworzy młoda kobieta?

– Sporo pracowałam w redakcji popularnego programu „5-10-15”. Zawsze obserwowałam zainteresowanie grami komputerowymi i uznałam, że warto spróbować zrobić o tym program.

– Kiedy ukazało się pierwsze wydanie JOYSTICK-a?

– W wakacje zeszłego roku, a więc przed prawie rokiem. W pierwszym odcinku Wojtek Malajkat opowiadał o początkach gier komputerowych, grał w pierwszą grę – PONG i starał się przybliżyć ten świat osobom, które mogły zetknąć się z nim po raz pierwszy.

– Do kogo adresowany jest JOYSTICK, czy tylko do początkujących?

– Oczywiście, że nie. Program jest tak skonstruowany, że mówi osobno do dwóch grup wiekowych: pierwsza – 7-12 lat, druga – 15-18 lat. W każdej z nich jest zarówno pojedynek – gracze przeciwko sobie. Prowadzący nawiązuje do tematu gry, dyskutując z publicznością w studio. Akcję przeplatamy felietonami – są to relacje z wizyt w miejscach, gdzie używane są komputery, rozmowy z graczami oraz ludźmi wykorzystującymi w swojej pracy komputery.
JOYSTICK adresowany jest do dzieci i młodzieży. Przez zabawę, która nie ogłupia, chcę przekazać im coś więcej – zaczątek późniejszej wiedzy. Program ma odpowiedzieć na pytanie „co nowego i co ciekawego dzieje się w dziedzinie komputerów i oprogramowania?”.

Martinez z SS-a w Joysticku

– W co najczęściej gracie, jakie staczacie pojedynki?

– Wybieramy bardzo różne gry, nawet takie, w które zwykle gra się samemu. W każdym przypadku są to jednak tytuły znane. Weźmy np. CENTURION-a – postawiłam zadanie zdobycia w określonym czasie jak największej liczby prowincji. W SILENT SERVICE II gracze mieli zatopić jak najwięcej wrogich okrętów. Natomiast w typowych grach zręcznościowych zadanie sprowadza się do zdobycia jak największej liczby punktów lub przebycia jak największej odległości.

– A jak dobierasz uczestników pojedynku?

– Staram się, aby w konkretnej komputerowej dyscyplinie wzięła udział osoba publiczna, najlepiej jeśli jest jakoś związana zawodowo z tematyką gry, i grała przeciwko dziecku. I tak: w JUMPING JACK’SON-a grał Marek Niedźwiedzki, w koszykówkę Przemysław Babiarz (dziennikarz sportowy), w golfa Andrzej Strzelecki (reżyser, aktor). Zwykle wygrywa dziecko, a pamiętam, że mistrz kierownicy Andrzej Koper nie chciał wystąpić w programie, bo nie mógł wyjechać z pit-stopu w INDIANAPOLIS 500.

– Dlaczego nie pokazujesz się na ekranie sama?

– Jestem słabym graczem, poza tym uważam, że aktorzy umieją się lepiej zachować przed kamerą. Studio nie może być martwe, a aktorzy potrafią doskonale ożywić bezruch skoncentrowanego gracza, który towarzyszy nawet bardzo dynamicznej grze. Stąd też taka dekoracja studia, by pozostawić miejsce do poruszania się osobie prowadzącej. Poza tym wszyscy muszą uczestniczyć w grze – widzowie w studio oraz widzowie w swoich domach. Dlatego wszędzie porozstawiane są monitory, by goście mogli obserwować przebieg gry.

– A skąd się wziął w JOYSTICK-u Kazimierz Kaczor, postać z grami dotąd nie kojarzona?

– Wpadłam na pomysł, by zaprosić go do studia, gdyż dowiedziałam się, iż kupuje on sporo oryginalnych gier. Były to w większości gry strategiczne, a że dzieci i młodzież nie mają zbyt wiele cierpliwości do tego typu zabawy, temat dotąd nie był zajęty. Kazimierz Kaczor czuje się świetnie jako recenzent kolejnych gier. Jego ulubione tytuły to: CIVILIZATION i HARPOON.

– Ile osób ogląda JOYSTICK?

– Z ostatnich sondaży wynika, że nasza widownia liczy ok. 300 tysięcy osób. Otrzymujemy 42% ocen bardzo dobrych! Naszym problemem są godziny emisji, nie dla wszystkich widzów wygodne. Jednak nasi fani potrafią zaplanować sobie czas, by pograć z nami w co drugi wtorek o 15.35.

Studio-3

– A jak wygląda strona techniczna programu? Ile osób jest zaangażowanych w powstawanie programu i ile czasu to zajmuje?

– Pracujemy w Studio-3, ze stałą obsadą. Wykorzystujemy cztery kamery, nakręcanie dwóch odcinków trwa 12 godzin. Oprócz tego kręcimy felietony, potem sześć godzin montażu. Bez realizatora – Krzysztofa Jasińskiego i producenta – Zbyszka Adamkiewicza, praca nie szłaby nam tak gładko. Teraz, gdy mamy za sobą już prawie dwadzieścia odcinków, zespół jest zgrany i praca przebiega bez większych zakłóceń. Zaś na początku wszystko było jedną wielką niewiadomą, zarówno dla mnie, jak i dla obsługi technicznej.
Jeśli chodzi o nakłady czasowe, to 25-minutowy program produkujemy w ciągu ok. 26 godzin.

– Jakie komputery najczęściej wykorzystujecie?

– Dotąd graliśmy na Amidze, a od niedawna zaczynamy coraz częściej i coraz szerzej wykorzystywać IBM-a. Przestał on być komputerem uważanym za biurowo-naukowy, a do gier jest świetny! Okazuje się, że w tej chwili ponad 60% ukazujących się na rynku tytułów, to właśnie gry na PC. W Polsce ten sprzęt też pomału zaczyna się upowszechniać i przede wszystkim już nie myśli się o graniu jak o marnowaniu czasu.

– Twoje ulubione gry?

– Skrzywienie zawodowe nie pozwala mi ukochać jednej konkretnej gry, ale najchętniej wracam do HARPOON-a, KGB, DIUNY i MONKEY ISLAND. A moja pięcioletnia córka najczęściej gra w DUCK TALES.

– Na koniec musimy zapytać Cię, jakie jest Twoje ulubione pismo o grach komputerowych?

– Regularnie czytam AMIGA ACTION i ZERO, natomiast z coraz większym zaciekawieniem obserwuję SECRET SERVICE.

Rozmawiali: Waldemar Nowak, Marcin Przasnyski

Artykuł z pisma: Secret Service nr 2, 5/1993