Amiga Action

AMIGA ACTION
Cena: 1.95 £ , stron: 90, Adres: interactive Publishing Ltd
„Europa House” Adlington, Macclesfield Cheshire, SK 10 4NP
Człowiek charakteryzuje się tym, że kocha oglądać rzeczy ładne kolorowe i (a może przede wszystkim) świecące. Inteligentni wykorzystywali to handlując z Murzynami i Indianami, podobnie jak teraz korzystają z tego wydawcy gazet.
Tendencję różnych magazynów do wzbogacenia szaty graficznej widać szczególnie w wydawnictwach zachodnich, aczkolwiek i w Polsce nie jest to już rzadkością. Oczywiście nic za darmo — jeżeli więcej zdjęć rysunków i grafiki, to mniej tekstu. Tak też się dzieje.

Amiga Action to pismo na pewno bardzo dobre. Buńczuczna reklama widniejąca na okładce 100% koloru, 100% o Amidze, 100% zabawy, jest spełniona w 100 procentach. Dlatego też Amiga Action to jeden z najlepiej sprzedających się magazynów, nie tylko wśród amigowców.
Jak już wspominałem, zwabić musi coś świecącego — błyszczy więc jak latarnia morska lakierowana, kredowa okładka. A na niej wszystko, co może zachęcić potencjalnego nabywcę do kupna: zdjęcia, tytuły gier, zapowiedzi. Graficy pomyśleli także o odpowiednich współgrających z całością rysunkach.
W środku tez dość ciekawie. W numerze jest średnio 20—30 opisów, w większości do gier nowych. Zdarzają się także powroty do programów starych, oczywiście nie bez powodu. Stworzono bowiem rubrykę o nazwie GTGA (Give The Game Away), która zamieszcza wszelkie porady i pomoce dotyczące najróżniejszych gier.
Rasowe opisy nie są najwyższego lotu. Autorzy idą z reguły na łatwiznę, wiedząc, że wzrok czytelnika i tak bardziej przyciągają liczne zdjęcia niż tekst, Piszą więc mało. zwięźle i najczęściej nie na temat. Od czasu do czasu zdarzy się jakiś wyjątek, ale bardzo rzadko.

Dużym błędem redaktorów Amigi Action jest niezamieszczanie przez nich żadnych map. Pismo staje się przez to odrobinę mniej atrakcyjne, trochę jednostajne. Nawet liczne reklamy firm wysyłkowych, softwarowych i innych nie zakłócają tej monotonii. Próbą urozmaicenia są zamieszczane wywiady i rozmowy z różnymi znaczącymi osobami czy też zwykłe komiksy. Pewien niedosyt jednak pozostaje.
Cena pisma jest adekwatna do jakości i objętości. Używając typowo polskiego określenia dla przeciętnego Anglika jest to wydatek nieduży. Dla Polaka natomiast będzie jeszcze długo irracjonalny.
A może nie? No, cóż, pożyjemy, zobaczymy — jak powiedział ślepy.
Artykuł z pisma: Top Secret nr 3, 2-3/1991
źródła zdjęć:
TS nr 3, 2-3/1991
Amiga Magazine RACK – https://amr.abime.net/issues_1