Strona główna » Newsy » Książka: Krzysiek Augustyn „C64 – polskie piksele w grach”

Książka: Krzysiek Augustyn „C64 – polskie piksele w grach”


Opublikowano: 13/10/2025 | Autor: underluk

C64 - polskie piksele w grach

Niedawno przypomnieliśmy książkę Chrisa Wilkinsa “Historia Commodore 64 Piksel po Pikselu”, czas na kolejną pozycję o C64.

Parafrazując słowa Mikołaja Reja można by rzec, iż Polacy nie gęsi i swoje gry na Commodore 64 mają. Mimo że jest to komputer z zamierzchłych czasów (choć w wielu serduszkach mający swój ciepły kącik), to warto czasem o rodzimych produkcjach sobie przypomnieć. Okazją do tego może być lektura albumu “C64 – polskie piksele w grach” Krzyśka Augustyna. Dodam, że w edycji rozszerzonej. A czemu użyłem określenia album, a nie książka? Jak zapewne już się domyślasz, więcej tu oglądania niż czytania.

c64 polskie piksele w grach edycja rozszerzona - porównanie wersji
Edycje rozszerzona i standardowa

I tak jest w istocie. Autor już we wstępie zdradza inspiracje pracą Marcina Kosmana pt. “222 polskie gry, które warto znać”. Tyle, że ograniczone do pozycji, które ukazały się na C64. Choć też nie wszystkich, bo jak możemy przeczytać w zakończeniu, szacuje się, że polskich gier na ten komputer ukazało się “ponad trzy i pół setki”, a może i więcej. Tymczasem w albumie możemy się zapoznać z prawie setką z nich. Całkiem niezły wynik.

W “C64 – polskie piksele w grach” bardzo wyraźny jest posmak demosceny. Bo to z niej wywodzi się wielu twórców i na niej wielu z nich nadal mniej lub bardziej aktywnie działa. Od tego tematu zaczyna się album. Sześć cytatów czym jest demoscena, a potem dwie olbrzymie dwustronicowe fotki z demoparty.

Ale my tu jesteśmy dla gier. I zaczynamy od lat osiemdziesiątych, przez dziewięćdziesiąte, które były złotym wiekiem w polskiej branży (oczywiście w kontekście omawianego komputera) i to w tym okresie ukazało się najwięcej produkcji, po czasy współczesne. Jeśli ktoś myślał, że scena C64 jest martwa, to powinien zrewidować swój światopogląd. Innym zagadnieniem są konwersje z 8-bitowych Atari na Commodore 64, które znalazły tutaj miejsce w poświęconym im rozdziale. Tak samo jak kilka produkcji na C16, Plus/4 oraz C116. W końcu wszystko zostaje w rodzinie.

Każda gra ma zazwyczaj dla siebie dwie strony, na których znajduje się tytuł, twórcy, wydawca/developer, rok powstania, duża, często dwustronicowa grafika oraz krótka notka (bywa, że jednozdaniowa). Czasem fragment z opisu fabuły lub jakiś cytat z czasopisma. Trzy razy trafił się też kod QR do zagrania w grę online lub pobrania jakiegoś programu. Taki powiew nowoczesności. Co do wspomnianej grafiki, to bywa, że jest to zrzut z gry, ale często jest to raczej obraz z intra. Trafiają się też okładki, choć nie są standardowym elementem. Generalnie, większość stron to intensywny atak pikseli na gałki oczne czytelnika. Polecam oglądać z większej odległości. Nie da się jednak ukryć, że ma to swój urok i zwyczajnie bawi. W pozytywnym sensie oczywiście.

Szczególnie, że wydanie albumu to ekstraklasa. Duży format, twarda oprawa, żywe kolory i doskonały papier. Przypomnę tylko, że piszę tutaj o wersji rozszerzonej. Czegóż chcieć więcej?

Przykładowa strona

We wstępie napisałem, że jest to rzecz bardziej do oglądania niż do czytania. Jednak jest tu kilka tekstów, przy których podczas lektury można zatrzymać się na trochę dłużej. Są to wypowiedzi twórców. Jedni są programistami, inni grafikami, ale wszyscy mają coś ciekawego do powiedzenia. Oczywiście bez szczegółów, bo na te nie ma zwyczajnie miejsca, ale znajdzie się i coś o tworzeniu kodu, crackowaniu, udźwiękowieniu, demoscenie, a nawet wizualnych modyfikacjach… Fajnie, że zakres poruszanych tematów jest szeroki. Inna sprawa, że są one poprzetykane między grami, co trochę zaburza ciągłość przeglądania. Oczywiście nie musi to być wadą, ale wydaje mi się, że można było to lepiej poukładać.

Nie zmienia to faktu, że “C64 – polskie piksele w grach” jest solidną pozycją dla miłośników retro. Nie tylko tych skupiających się na tytułowym komputerze. Przyjemne wydanie cieszy oko i sprawdza się jako album. W pewnym sensie jest też swego rodzaju uzupełnieniem dla “Historii Commodore 64 Piksel po Pikselu”, skupiając się na rodzimym podwórku. Bardziej nam znanym, może lepiej wspominanym. Warto mieć na półce.

C64 - polskie piksele w grach - okładka przód
Okładka albumu – przód
c64 polskie piksele w grach edycja rozszerzona tył
Okładka albumu – tył
Przykładowa strona – Pluff
Przykładowa strona – Leszek [Darth Skalmar] Uschler
Przykładowa strona – Escape
Przykładowa strona – Blockout

źródła zdjęć:
https://skleppixela.pl
zbiory własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

7 Komentarzy

  1. Gdybym był tutaj autorem artykułów (jednak swobodniej czuję się w charakterze komentatora) i któryś z nich nie miałby komentarzy, to by mi było smutno. Bym sobie myślał – po co to pisałem i dla kogo, skoro żadnego feedbacku nie ma? Zatem niech będzie mój, wszak… swobodnie się czuję w charakterze komentatora właśnie.

    Artykuł jest w porządku, przeczytałem (oczywiście) cały. Gdybym miał się do czegoś doczepić, to jedynie do tego zdania…

    „Parafrazując słowa Mikołaja Reja można by rzec, iż Polacy nie gęsi i swoje gry na Commodore 64 mają.”

    Rej użył wyrażenia „gęsi” w charakterze… przymiotnika. Kiedyś na język łaciński mówiono… gęsi. Kilka miesięcy temu dowiedziałem się tego z jednej z audycji „Polskiego Radia 24”. Choć teraz z ciekawości pogooglałem i natrafiłem na to…

    https://blog.dobryslownik.pl/polacy-nie-gesi-o-co-naprawde-chodzi-w-tym-slynnym-zdaniu

    Mniejsza o to.

    1. A tak w ogóle to początkowo cały mój komentarz miał inaczej wyglądać. Miało być tylko, że…

      „źródła zdjęć:
      https://skleppixela.pl
      zbiory własne”

      Co kilka dni wchodzę na ów sklep, by sprawdzić, czy jeszcze działa. No tak się porobiło jakoś. Na allegrowe konto Łapusza też zerkam, czy może jednak powróciły wszystkie przedmioty. Póki co – nie. Może i (moim zdaniem) tegoroczny „Pixel Heaven (jakże to znamienne!) Forward” był… ostatnim na świecie. Ale… Łapusz pozostawił (a przecież wróci! musi!) po sobie dziedzictwo w postaci wszystkich „Pixeli” oraz wielu „PSX Extreme”, a także… corocznych imprez właśnie. Tudzież… książek. Jak ta, którą powyżej zrecenzowałeś.

    2. TERMOBARYCZNA

      Gdybym był tutaj autorem artykułów i któryś z nich nie miałby komentarzy, to by mi było przykro. Wszak publikowałbym je, by informować, ale też… rozpalać żar naszego ogniska, czyż nie? Musimy się przecież wspierać nawzajem. W ekosystemie naszym, który Avok dla nas stworzył. Dyskutując żwawo, wokół trzaskających drewien PALENISKA tego naszego (ten wyraz mi „Przegląd od AI” podpowiedział, podczas opracowywania tegoż komentarza, takie czasy). Musimy się przecież wspierać nawzajem.

    3. Jak Anarki. Jak M. Jak Kambr Ordowik. Jak @ Valoo. Jak Lemek. Jak… ups… skończyły mi się przykłady. Chciałem dopisać, że jak… Natuto88, jednak (niestety) ów kojarzy mi się z osobą, która przyszła tu w pewnym momencie i… raz – postanowiła meblować nam nasz własny pokój oraz… dwa – odważyła się… czepiać się mojej tutejszej aktywności komentarzowej, którą uskuteczniam tu już od… ponad dwóch lat (ja żyję tak jak ja chcę…) i będę przez kolejne sto.

      Co istotne: nie da się mnie kupić byle stwierdzeniem, że…

      „Jesteś świetny w tym co robisz.”

      Jeśli wcześniej pisało się, że…

      https://zapach-papieru.pl/2025/09/cd-action-expo-2025-na-horyzoncie/comment-page-2/#comment-4579

      Moje tutejsze komentarze są CZYMKOLWIEK (w ujęciu… galaktycznym), jednak nie… SPAMEM.

    4. Poprawka! Rdzeniem naszego ogniska jest też… Chaos w komentach. Jeden z trzech Pretorian naszego wodza, czyli Avoka. Obok mnie oraz M (ponad 3,5 roku wspierania). Może ów mniej ostatnio tutaj pisze, ale… pamiętam o nim. Zatem (niczym w wyliczance typu… „Stachursky – Nadejdzie taki dzień”)…

      M, Kambr Ordowik, @ Valoo, Lemek, Chaos w komentach.

      I Anarki.

      Rdzeń naszego ogniska.

      Doskonale wiemy, że Avok ma Railguna. Oraz… BFG10K. To osobna historia, tak tylko przypominam. Aby wskazać, że… ja też mam Railguna. Oraz… możliwość wezwania spuszczenia… paliwowo-powietrznej. To jest tak zwana… termobaryczna. Jakieś pytania?

    5. Tak w ogóle to… nie da się mnie kupić, w ogóle, za żadną cenę. Od początku mej komentarzowej aktywności tutaj – staram się podchodzić do wszystkiego… obiektywnie. Zauważcie, że… czasem nawet… gdy nie podobały mi się słowa szefa tej strony (czyli Avoka), kierowane do mnie – wyrażałem to. Aby… być tu (po prostu)… sobą.

      Nie da się też kupić mnie – (przykładowo) umieszczając mój nick we wstępniaku swego magazynu growego. Owszem, połechtało me ego, gdy to ujrzałem. Ale… czy sprawiło, że… w piórka obrosłem? Podobnież (chyba) byłoby, gdybym swój nick przeczytał na łamach „CD-Action” lub „PSX Extreme”. Dla… „Zapachu Papieru” tu piszę, dla Czytelników tego naszego serwisu. Nie dla poklasków żadnych ani gratyfikacji jakichkolwiek. A dla samego faktu pisania. Gdyż… lubię pisać. Podobnie jak… Krzysiek Augustyn – autor wyżej zrecenzowanej książki.

      1. Tutaj muszę Ci przyznać rację. Piszesz zdecydowanie dla samego faktu pisania, dla potrzeby wyrażenia opinii i kreacji (rozumiem to dobrze, bo sam tak mam). Myślę, że autor każdej takiej strony jak ta tutaj będzie zadowolony widząc komentarze pod swoimi tekstami. To informacja, że ktoś to czyta i nie ginie w pustce.