Właśnie skończyłem Syberię: The World Before. Grałem nieśpiesznie, wolniej niż inni, smakując historię i wchłaniając atmosferę gry. Po 17 godzinach dobrnąłem do końca. Jako gracz starej daty grałem bez poradnika i podpowiedzi. I mam za swoje, bo choć schodziłem nogi i wytarłem wszystkie progi, calaka nie wbiłem i już raczej nie wbiję. Ale po kolei.
Pierwszą część Syberii ukończyłem dawno temu na PC. Zapamiętałem ją jako klasyczną przygodówkę z ciekawą intrygą, pięknymi lokacjami, drewnianą animacją i genialną muzyką, którą puszczam sobie do dzisiaj. Na kolejne części jakoś nie znalazłem czasu, mimo iż „dwójkę” mam na płytce z CD-Action. Niedawno jednak Junior namówił mnie na zakup „po taniości” kolekcjonerki Syberii: The World Before. Dzięki temu przypomniałem sobie, że gdzieś tam istnieje świat podobny do naszego, choć nie identyczny. Świat wymyślony przez Benoita Sokala, w którym rządzą automaty. Zagrałem i… wciągnąłem się.
Najmocniejszą stroną nowej Syberii jest fabuła. To taka trochę gra detektywistyczna, trochę romans, a trochę dramat. Co by nie było, historia jest emocjonująca i (prawie) nieprzewidywalna. W trakcie zabawy sterujemy kilkoma postaciami, wędrujemy w różne miejsca w różnym czasie, do szczęścia brakuje tylko sekwencji zręcznościowych (nie no – żartowałem 🙂 ). Spotykamy też starych znajomych, ale nie ma obawy o to, że się pogubicie. Na uznanie zasługują piękne lokacje, tradycyjnie muzyka i niezły polski dubbing. Interakcji jest tu niewiele, zagadki raczej łatwe – może ze trzy razy musiałem mocniej pogłówkować (szczególnie przy ustawianiu radiostacji i automatów). Stwierdzenie że gra przechodzi się sama byłoby przesadą, ale generalnie zwojów mózgowych nie przegrzejecie. Tym bardziej, że dla tych już najbardziej niekumatych zaimplementowano system podpowiedzi.
Minusy? Przede wszystkim fatalny system zapisu. Niestety, postępy w grze są na wybranym profilu automatycznie nadpisywane. Po przejściu danego etapu nie można do niego wrócić. Ma to opłakane skutki dla amatorów calakowania (jak ja), którzy nie zdążyli przed autosave’em wykonać jakiejś nagradzanej achievementem czynności. Jeśli więc w pensjonacie zapomnieliście podsłuchać rozmowy telefonicznej i poszliście sobie na miasto, to macie pecha. Robi się autosave i pa pa – jeden z „aczików” bezpowrotnie przepada. To znaczy można go zdobyć, trzeba tylko zacząć grę od początku 😉 Zgroza. Z innych mankamentów: rażą sztywne, nieprzystające do pięknych teł animacje postaci, słabe sterowanie, blokowanie się w przejściach bohaterki i niepomijalne cut-scenki.
Syberia: The World Before to tak piękna i wzruszająca historia, że aż łza się w oku kręci. A może to ja jestem „miętki”. Być może parę wątków jest przegiętych (yeti), ale te kilkanaście godzin z grą spędziłem naprawdę przyjemnie i nie żałuję poświęconego czasu. Może kiedyś, jak trochę zapomnę fabułę, przejdę ją jeszcze raz (i przy okazji zdobędę brakujące osiągnięcia). Generalnie oceniam ją na 8/10 i chętnie zagram w kolejną część, jeśli się pojawi. Bo zakończenie tego nie wyklucza.
BTW Nie zapominajcie o trwającym na Zapachu Papieru konkursie! Książki Bartka Kluski z Gamebooka same się nie wygrają.
źródła zdjęć:
https://store.epicgames.com/pl/p/syberia-the-world-before
https://grajmerki.pl/kim-jestes-kate-walker-syberia-the-world-before-recenzja-gry
Osiągnięcia niekiedy kierują w stronę zawartości, o której istnieniu nawet nie miałeś pojęcia (alternatywne zakończenia, sekretne miejsca, ekstra broń itd.). A niekiedy rzeczywiście każą robić głupie rzeczy (sprowokuj papugę, żeby powiedziała „Sully to idiota”).
Niestety, moja konstrukcja psychologiczna nie pozwala mi na przejście gry bez wbicia lub choćby spróbowania wbicia calaka 🙂
Nigdy bym się nie zdecydował na poświęcenie kolejnych 20 godzin, by wbić brakujące trofeum. Czy to się leczy? 🙂
Ukończenie danej gry w 100%, stanowi potwierdzenie samemu sobie, że pieniądze wydane na ową, zwróciły się także w 100%. Jednak nie to jest najistotniejszą kwestią platynowania. Ową stanowi (po uprzednim upewnieniu się, że cel jest osiągalny) radość z przysłowiowego gonienia króliczka. Ale też uczucie zadowolenia, gdy się go dogoniło. Niestety, największe jedynie za pierwszym razem. Później to już tylko proza życia. To znaczy grania.
„Wolfenstein The New Order”
Udało Ci się zdobyć trofeum.
Mistrz Wolfensteina
„Lego Przygoda”
Udało Ci się zdobyć trofeum.
Klocek Oporu