
W sieci można oglądnąć zapowiedź filmu o historii PSX Extreme, w salonach prasy do nabycia jest natomiast jego obecne wcielenie, opatrzone numerem 298. Dwie okładki, 108 stron, Wiedźmin, Dolmen i Harry Potter, tak w skrócie można streścić zawartość nowego „szmatławca”. „Coś więcej?” – spytacie? To macie.
Gierkowo w porównaniu z poprzednim miesiącem nie jest źle, wtedy ukazało się raptem 13 recenzji, teraz – 21 (plus jedna na PC 🙂 ) Gdy się jednak bliżej przyglądnąć tytułom i ocenom, różowo nie jest. Gra z okładki – Dolmen – zasłużyła zdaniem redakcji zaledwie na „6+”, natomiast dwie najwyżej ocenione „dziewiątki” – Guilty Gear – Strive – Seasson Pass 1 i Rogue Legacy 2 – to mordoklepka i metroidvania. Umówmy się – gatunki specyficzne, nie dla każdego. Efektownie wyglądający Trek to Yomi to znów wydmuszka: piękna oprawa (Junior mówi że paskudna, ale on młody,”Siedmiu samurajów” nie oglądał), nudna historia i beznadziejna walka. Ja nie dałbym „7”, co najwyżej „6-„. Generalnie żaden z tytułów nie przyspiesza bicia mego serca, a ten teoretycznie najciekawszy został objechany i oceniony na „piątkę”. Tak, HIV, do Ciebie mówię! Swoją opinią przeciwstawiasz się mnie i kwiatowi inteligencji z Metacritic (noty 70-80), i ja tak tego nie zostawię. Co zrobię? List napiszę.
Publicystyka w PSX Extreme to tradycyjnie trzy tematy numeru plus garść dodatkowych tekstów z różnych dziedzin. Rzadko mi podchodzą wszystkie tematy numeru z „ikstrima”, tym razem jednak się udało. Po pierwsze: uniwersum Wiedźmina. Widzę szkoły wiedźmińskie, kalendarium i sceny z filmów, a także okładki komiksów i gier fabularnych. Bogato. Po drugie: Harry Potter. Możecie się śmiać, mugole, ale jestem gorącym fanem Harry’ego i choć jego gwiazda już przygasła, wciąż z przyjemnością pochłaniam treści o nim. Po trzecie: nuklearna zagłada. Temat warty odświeżenia z racji obecnych gróźb artykułowanych przez watażkę ze wschodu. I choć nie spodziewam się przeczytać o czymś, o czym nie wiem, temat przyciąga jak magnes. Z pozostałych artykułów, zaciekawiły mnie historia wydawnictwa Dark Horse, początki automatów do gier w Kołobrzegu, rzecz o azjatyckich horrorach oraz fenomen Pameli Anderson. Pamelę od zawsze ceniłem jako aktorkę, szczególnie w serialu „Słoneczny patrol” i jakimś drugim filmie, którego tytułu nie pamiętam, ale pamiętam łódkę, Tommy’ego Lee i inne rzeczy… 😉
Tradycyjnie na koniec muszę wspomnieć o felietonach (te same twarze, mnie nie ma) i stałych rubrykach (Ohayo Nippon, Dobre, bo polskie, Myszaq lubi, Comix Zone, Listy itd.). Ostrzegam też, że jest także kupa tekstów, o których nie wspomniałem (np. testy wirtualnej konsoli PICO-8 i realnej – Playdate), a które są idealne ot tak, na drugą nóżkę. Tymczasem już nie przedłużam, w fotelu zasiadam, szklankę z ognistym płynem przysuwam (a nie, nic nie mam, za młoda godzina) i przy akompaniamencie Loony lekturę PSX Extreme poczynam. Otwieram randomowo a stronie 85, a tam blond piękność z jakimś starym dziadem…

