Redakcja Pixela zrobiła mi przyjemność i dokładnie w moje 21 urodziny wypuściła 79 numer. Mimo inflacji cena utrzymana (24,90 zł), liczba stron i jakość papieru też, czego chcieć więcej? Biorę więc kartę kolekcjonerską nr 3 do ręki (tradycyjnie robi za zakładkę), przewracam oczami na okładkę z nędzną podróbką Amigi i zaglądam czym prędzej do środka.
Zaczynam tradycyjnie od tego, co mnie najmniej interesuje, czyli nowych gier. Nie ma ostatnio spektakularnych premier, więc tych 13 recenzji to i tak dużo. Cztery produkcje otrzymały znaczek jakości, a wśród nich z najwyższą oceną (94%) i tytułem „premiery miesiąca” GhostWire: Tokyo. Po drugiej stronie kuleje hiszpańska przygodówka Tape: Unveil the Memories, wyceniona na 65%. W sumie też nienajgorzej. Ja w pierwszej kolejności i tak przeczytam inne recki – Trek to Yomi i LEGO Star Wars: The Skywalker Saga. Pierwszy tytuł właśnie ogrywam i mam mieszane uczucia, bo oprócz świetnej oprawy (Junior: „Czemu nie w kolorze i 60 klatkach?”) młócka jest co najwyżej średnia, a miodek już wyraźnie słaby. Szymon Goraj dał „tylko” 68% i chyba przybiję mu „piątkę”. Co do „legosów”, jest to mój świeżo rozpakowany prezent, za który się właśnie zabieram i pewnie recenzja Bazyla (80%) mnie do tego nie zniechęci. Pochwalę się: wszystkie gry z serii LEGO mam wymasterowane na 100%. Śmiejcie się, sam wiem, że jestem dziecinny.
W publicystyce powraca po raz trzeci (a może na stałe) „One Life Left”, 16-stronicowy dodatek o telewizji czasów PRL-u autorstwa Tomasza Kreczmara. Cenny to materiał, zarówno dla młodzieży nie pamiętającej komuny, jak i kwiatu geriatrii, pamiętającej ją aż za dobrze. I choć z nie wszystkimi opisami zgadzam się w 100% i nie wszystkie programy/filmy odbieram tak samo jak autor, od „One Life Left” zacznę lekturę Pixela. Obowiązkowo.
Z innych artykułów publicystycznych, najlepszą grą na świecie w tym miesiącu obwołano Loom – przygodówkę, w którą zawsze chciałem zagrać i nigdy nie zagrałem. Ponadto sięgnę po historię gry niespełnionych nadziei – Heart of Darknest – i drugiej produkcji – Pitstop II, w której nigdy nie udało mi się przejść drugiego toru. Poczytam również chętnie o planszowych adaptacjach gier komputerowych, japońskich horrorach i magii Zaxxona. Zerknę też na rozebranego na części pierwsze w Game Study Superhota i pochylę się nad zachwytami Wolfa nad retro konsolą The A500 Mini, choć na 100% tej atrapy „przyjaciółki” nie kupię. Pad do Amigi! Bosze….
Przyznam się, że jak dla mnie, w tym miesiącu Pixel nie czaruje aż taką mnogością ciekawych tekstów. Nie wykluczam, że pozostała część publicystyki powali mnie przy drugim podejściu. Wcześniej zaliczę jednak stałe rubryki (Kosmos, Retro Express, Gramy też bez prądu, 21 klatek, Big Box itd.) i felietony stałej brygady. Dość zrzędzenia, w fotelu już zasiadam, Rubika nastawiam, złocisty płyn zaciągam i lekturę poczynam. Otwieram wpierw dodatek. Przypomnijcie mi, za co tak kocham „Pierścień i Różę”… 😉

