Rzadko się zdarza, bym dwa magazyny o grach kupował w tym samym dniu. Właśnie się tak stało i nie wiem, czy nie pierwszy raz od wielu lat. Pixela otworzyłem i opisałem przedwczoraj, teraz biorę się za PSX Extreme. Szybki rzut oka na okładkę i stwierdzam, że cena została utrzymana, a ruda Aloy jest w formie. To zachęca do zaglądnięcia do środka, zobaczmy więc, co nam na tych 108 stronach przygotowali.
Najpierw recenzje. Konsolometry wszystkich platform wskazują 8-9 stopni w skali Konsoliusza, to dobry znak. Dwa dni temu nadawałem na Pixela za rozdawanie na prawo i lewo znaczków jakości, ale w najnowszym „szmatławcu” wcale nie jest bardziej surowo. Tylu „9-tek” dawno nie widziałem, więc chyba posypię głowę popiołem. Grą numeru (tu bez niespodzianki) został Elden Ring (9+/10), w „topce” znajdują się także Horizon II, Triangle Strategy, Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei i OlliOlli World. Sporo jest „ósemek” i „siódemek”. Niewielka garść produkcji dostała po głowie, z CrossfireX (4-/10) na czele. W sumie bieżący numer zawiera aż 25 recenzji, więc jest w czym wybierać. Poza oczywistymi oczywistościami, osobiście najbardziej mnie zainteresowała chodzona bijatyka Sifu. Odkąd przeczytałem biografię Bruce’a Lee, wciąż szukam fajnego tytułu kung-fu.
Przejdźmy do publicystyki. Dwa tematy numeru są o całkiem różnych rzeczach. Pierwszy z nich, o streamowaniu swoich wdzięków na Twitchu, zainteresuje pewnie młodszą część czytelników. Jako że patrząc na zdjęcia, są to głównie wdzięki kobiece, Junior już się do lektury pali. Ja mam wzrok słaby i krew już nie tak gorącą, dlatego rzucę wpierw okiem na drugi z tematów – o hackowaniu ROM-ów. Potem (a może wcześniej) z pewnością zaznajomię się z kulisami powstania pierwszego Uncharted, drugą częścią tekstu o salonowych automatach wyścigowych, barwną historią Petera Molyneux czy cenzurą gier w Niemczech.
W najnowszym PSX Extreme nie zabrakło jak zwykle stałych rubryk: Ohayo Nippon, Dobre, bo polskie, Graczpospolita, Listy (o, dwie strony!), Myszaq lubi, Comix Zone itd. Całości dopełniają felietony stałej brygady autorów z tematyką „od Sasa do Lasa” i nie wspomniane przeze mnie pozostałe teksty okołogrowe (są takie!). Jest full wypas, tylko konkursu żadnego nie znalazłem 😉 Czekając więc na wciąż nie wysłaną nagrodę za poprzedni zasiadam w fotelu i otwieram gazetę na stronie 82. Mówiłem, że uwielbiam Nathana Drake’a?