
Dziesiąty numer CD-Action zawitał do kiosków i saloników prasy. Trzymam w rękach niebieską okładkę z artem z Zeldy i zostałem zobowiązany przez Juniora do stwierdzenia, że jest ładna. To stwierdzam. Ale nie dla ładności wróciłem po latach do CDA, ale dla łebskich tekstów, więc czym prędzej zaglądam do środka.
W tym miesiącu na tapecie znalazło się wyjątkowo dużo tytułów, bo aż 31 (nie licząc wersji beta i zapowiedzi). To chyba rekord. Jako że gazeta nie jest z gumy, mnogość recenzji pożarła miejsce przeznaczone na publicystykę i to o całe 10 stron! Mnie to osobiście martwi, bo preferuję dobrą publicystykę, a niestety recki w CD-Action często dotyczą „popierdółkowatych” gier. Nie inaczej jest i tym razem. Osiem tytułów otrzymało znaczek jakości, ale że redaktorzy CDA od dawna znani są z wysublimowanego smaku, na wyróżnienie ich zdaniem zasłużyły kolejne Pokemony, gra o dojeniu krów na wsi, romansidło o uwodzeniu dinozaura i kupa innych indyków (a nie, przepraszam, jest jeszcze F1 2021). Czyli jest wesoło, jak zwykle. Oczywiście, dla sprawiedliwości muszę wspomnieć, że jest kilka wysoko ocenionych „mocnych” tytułów (Chernobylite, Microsoft Flight Simulator czy okładkowa The Legend of Zelda: Skyward Sword HD). No ale co znaczek jakości to znaczek jakości.
Publicystyki jest mniej, na szczęście tych kilka pozycji, które się ostało trzyma poziom. Na początek powitał mnie artykuł o staczaniu się Blizzarda, potem „przekrojówka” Smugglera (z tego co wiem fana turówek) o rts-ach, wreszcie tekst o wschodnio-słowiańskich klimatach w grach. Cykl „Gry wiecznie żywe” w końcu przeczytam z zainteresowaniem, bo opisują produkcję, którą katowałem i szanuję (pieruńsko trudne Dead Space). Bartek w Muzeum Techniki magluje za to polski magnetofon szpulowy, a DaeL opisuje historię kolejnego wariata, tym razem parającego się nie antywirusami, lecz grami.
Oprócz powyższych pozycji coś tam jeszcze znajdziecie na dokładkę, są ponadto felietony, dział sprzętowy (duży art o streamingu gier), Magazyn Kulturalny, Action Redaction i Szpile. Czyli to co zwykle. Nie czekam więc, zasiadam w fotelu, lampkę wina przysuwam i otwieram niebieskiego CD-Actiona na stronie 80…

