Strona główna » Newsy » Telekomputer i „zabijanki”

Telekomputer i „zabijanki”


Opublikowano: 18/06/2021 | Autor: Avok

Natrafiłem w Świecie Gier Komputerowych nr 3/1995 (27) na felieton wkurzonego Gracza czyli Piotra Pieńkowskiego. Zirytował go jeden z odcinków programu telewizyjnego Telekomputer, gdzie jechano równo po grach komputerowych, nazywając je „zabijankami”. Piotr napisał, że podczas gdy lektor sączył swój propagandowy jad, na na ekranie pojawiały się „jakieś platformówki, wing-commandery i inne doomy”. Jak widać już wtedy, 26 lat temu toczyła się dyskusja nad tym, czy gry mają zgubny wpływ na naszą psychikę, czy nie. Jako że irytacja Gracza była wyższa niż ustawa przewiduje, postanowiłem odszukać wspomniany odcinek Telekomputera. I wiecie co, znalazłem!

Argumenty psychologów, socjologów i polityków z jednej a graczy z drugiej strony są niezmienne od lat i znam je na pamięć. Jedyne co ulega zmianie to otoczka dyskusji, gry przewijające się w tle. Zainteresowało mnie, jakich to morderczych „platformówek, wing-commanderów i innych doomów” użyto wówczas do zilustrowania felietonu o „zabijankach”. Włączyłem, zerknąłem i… uśmiałem się szczerze. Podkładem bowiem były: Uridium 2, First Samurai, SWIV i Microcosm. Pierwsza to kosmiczna dwuwymiarowa strzelanina, w drugiej samuraj walczy z mitycznymi potworami (i z ludźmi, choć nie w wyświetlanym fragmencie), w trzecim śmigłowiec z wozem bojowym złomują tony nieprzyjacielskiej stali, a w czwartym stateczek wewnątrz ludzkiego organizmu eliminuje zabójcze mikroby. Gdzie tu zabijanie, hektolitry krwi, rozrywane pociskami ciała i inne zgubne dla psyche widoki? Czy strzelanie do wirusów jest złe ze względu na sam akt przemocy?

Pomijając to, czy rację mają krytycy, czy obrońcy gier, jedno wiem: ja robiąc taki materiał użyłbym do jego zilustrowania innych, „mocniejszych” produkcji. Poza dyżurnym Doomem dobry byłby na przykład Alien Breed: Tower Assault, w którym nawalamy wprawdzie do Obcych, ale w bazie napotykamy dziesiątki zakrwawionych ciał. Również Cannon Fodder ładnie by się zaprezentował, z rozstrzeliwanymi wrogimi żołnierzykami, pagórkiem pokrytym dziesiątkami grobów i piosenką o wojnie, która nigdy wcześniej nie był tak zabawna. Nie można zapomnieć o klasyku Mortal Kombat z jego trybem fatality czy choćby rodzimym Franko, gdzie oklepać można ziomali na ojczystej ziemi, w swojskim Szczecinie. Naprawdę dużo jest brutalnych, krwawych gier, które mogli zaprezentować w Telekomputerze, a dali strzelanie do stateczków kosmitów i trzebienie wirusów. Moim zdaniem osłabiło to i tak słaby merytorycznie przekaz.
Omawiany odcinek jest do oglądnięcia na YouTubie, wpiszcie „Telekomputer – cały odcinek”. Interesujący was materiał zaczyna się od 9 minuty.

Telekomputer z lutego 1995 roku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *