Dzień Dziecka obchodzę już w kraju, uraczony paczką nieprzeczytanych gazet, wśród których jest najnowsze CD-Action. Miło jest wziąć do ręki gruby, ponad 120-stronicowy magazyn napisany w rodzimym języku, nie to co te chude fińskie wyskrobki. A czy jest o czym poczytać, zobaczymy.
Okładka wita na grafiką z Mass Effect: Edycja Legendarnej i już od razu wiadomo, co będzie hitem numeru. No ale potem okazuje się, że nie – nie jest to hit, bo Smugglerowi nie podoba się to, tamto i siamto, i w efekcie dał „tylko” 8 oczek. Na miano hitów zasłużyło za to osiem innych gier, wśród których znalazły się zarówno uznane przez cały świat przeboje (Returnal, Resident Evil Village, Judgement), jak i „popierdółki”, w które tylko recenzenci CDA grają (Papetura, Mind Scanners, Before Your Eyes). Czyli jak zwykle. Osobiście z chęcią rzucę okiem na teksty o dwóch innych pozycjach: Diablo Immortal (nie wydany ale ograny, podobno „diablo” dobry choć na mobilki) i Biomutant (najgorętszy tytuł ostatnich tygodni, z notami od 0 do 100, tutaj oceniony na „8” – chyba kupię).
Z publicystyki w pierwszym rzędzie zaliczę wywiad z Kazimierzem Kaczorem, moim ulubionym aktorem starszego pokolenia i prawdziwym, nie udawanym fascynatem gier. Łyknę też chętnie historię PC Juniora, tekst analizujący posuchę na rynku konsol i kart graficznych, a także podróż do początków telefonów komórkowych w ramach „Muzeum techniki”. Z ciekawością przeczytam też tekst oszustwach mistrzów sztuk walki, tym bardziej że się po trochu na tym znam. Fakty o oszustwie bohatera „Krwawego Sportu” są zresztą znane od dawna, ale nie zmienia to faktu, że film jest w pierwszej trójce wielu miłośników kina kopanego (np. mojej). Na koniec pozostawię sobie resztę punktów programu: Szpile, Action Redaction, Magazyn kulturalny i pozostałą publicystykę. Megatestu lapków dla graczy nie przeczytam, bo na kupnie nie jestem, ale wysiłek autora szanuję.
Dobrze jest po dłuższej przerwie zagłębić się w lekturze rodzimej prasy growej. Najnowszy CD-Action nie ma aż tylu odlotowych tekstów, jak to drzewiej bywało, co więcej, dostałem pochlapaną lakierem okładkę (a nie, to chyba tak specjalnie, meteory są polakierowane 😉 , ale i tak mile przez te kilka chwil spędzę czas, choć do Papetura się raczej nie przekonam.