
Półtora roku temu byłem w Finlandii i opisywałem wtedy prasę grową tego żyznego kraju. Dziś znowu pomieszkam tu kilka tygodni, więc mam plan sprawdzić, czy coś się zmieniło. Na pierwszy rzut kupiłem magazyn Pelaaja (fin. gracz) i porównałem z tym, który kiedyś nabyłem. Ten ukazujący się od 19 lat periodyk ma na koncie już 221 numerów. Cena ta sama co poprzednio – 8,90 EUR – dużo jak na liczące 68 stron pismo bez dodatków, a jakby jeszcze to przeliczyć na złotówki to ho ho… Ciekawostką niech będzie fakt, że na czele kilkuosobowej redakcji stoi kobieta – Johanna Puustinen. My też mieliśmy swoje redaktor naczelne, więc nie jest to ewenement w skali światowej, ale żadna z nich nie znała Jiu Jitsu, a Johanna zna. Podobno przydaje się gdy trzeba pogonić kolegów do roboty… 😉
W środku ze względu na mało miejsca nie ma wiele recenzji, ale to co miało być, to jest. Porównując oceny poszczególnych tytułów z polskimi odpowiednikami muszę przyznać, że gusta Polaków i Finów poza jednym wyjątkiem nie różnią się. Gracz to gracz. Popatrzmy: najwyższe noty w Pelaaja otrzymały gry Loop Hero (CD-Action dało znaczek jakości) i Monster Hunter Rise (w PSX Extreme gra numeru), najniżej oceniono Harvest Moon: One World (dla PSX Extreme też słabiak – ledwie 3/10) i Maquette. Przypadek Maquette to wspomniany wyżej wyjątek. Dla Finów to cienizna, dla naszych gra niezła (CDA – 6 plus) lub nawet dobra (Pixel – 70%). Ktoś się nie zna.
Polskie akcenty w fińskim piśmie? Niewielkie, ale znajdziemy. Jest grafika z Cyberpunka 2077 okraszająca artykuł o usługach internetowych dla graczy (Google Stadia, GeForce Now, Amazon Luna, PlayStation Now itd.). Jest również konkurs z pudełkowymi wersjami Outriders jako nagrodami. Trzeba tylko odpowiedzieć na pytanie, skąd pochodzi studio People Can Fly. Możliwe odpowiedzi to: z Polski, Łotwy lub Szwajcarii. Obstawiam Helwetów! 🙂
Kupując obcojęzyczne pismo z góry wiem, że zbyt wiele treści z niego nie wyciągnę. Jednak studiowanie zawartości ma swoje zalety: pozwala lekko podciągnąć się z języka, sprawdzić trendy i gusta w danym kraju oraz porównać stan ich prasy growej z naszą. Porównałem i jedno wiem: nie mamy się czego wstydzić.
