
Gdy byłem jeszcze pacholęciem, Młody Technik był pismem bardzo popularnym wśród młodzieży. Sam miałem niewiele numerów, bo po pierwsze – dostać go jak wszystko wtedy było bardzo trudno, a po drugie – nie miałem technicznych ciągotek. Inni budowali radia, zasilacze, balony stratosferyczne czy choćby składane taborety, ja – nie. Do komputerów miałem natomiast zawsze ciągoty i kiedy w 1987 roku pojawił się na rynku dodatek do Młodego Technika – InforMik – zapałałem rządzą posiadania wszystkich numerów. Niestety, mimo nakładu rzędu 75 tys. z dostępnością było tak samo jak z kupnem szynki bez kartek. W efekcie większość egzemplarzy pożyczałem lub wypożyczałem, czytając wszystko od deski do deski. Nie ukrywam: nic z tego nie rozumiałem.
Trzymam w rękach niedawno zdobytego InforMika z początku 1988 roku. Kartki już lekko pożółkłe i wytarte, ale stan dobry. Junior się dziwi, że taki chropowaty papier kiedyś produkowali. Ano produkowali. W środku 34 strony o komputerach, w większości ZX Spectrum, trochę o Commodore i IBM XT. Publicystyki niewiele, choć z zainteresowaniem przeczytałem o dylematach moralnych ówczesnych „informatyków”, którzy zastanawiali się, co jest mniej etyczne: kopiowanie cudzych programów czy tłumaczenie ich na język polski. Zdecydowana większość tekstów to artykuły poruszające konkretne zagadnienia software’owo-sprzętowe. O grach nie poczytałem, natomiast co rusz natrafiałem na listingi, rysunki i schematy okraszone profesjonalnym słownictwem. Cóż, jeśli chodzi o mnie, to po 30 latach pod jednym względem się nie zmieniłem: dalej niczego nie kumam 🙂
