Dwa pożółkłe Komputery z lat 1987-88 dodałem do swoich zbiorów. Ja z tych co pamiętają czasy, kiedy kupowało się je w kioskach Ruchu, a raczej próbowało kupić. Ciężka to była sprawa, 200-tysięczny nakład wsiąkał w rynek jak woda. Gdy jednak udało się zdobyć pachnący farbą drukarską numer, czytało się go od deski do deski. Nie to żebym był aż tak mądry – jak większość nastoletniego narybku niewiele z tego rozumiałem. Pismo było „poważniejsze” od Bajtka (którego też nie rozumiałem), pisano dużo o profesjonalnych programach na poważny sprzęt (czytaj: PC). A że peceta prawie nikt nie miał, było to trochę jak czytanie literatury science fiction. Na szczęście coś tam również kapano na 8- i 16-bitowce.
Czytając Bajtka wiedziałem, że mam zapewnione minimum 4 strony o grach, Komputer nie dawał tego komfortu. Rubryka „Rozkosze łamania palców”, prowadzona przez Grzegorza Czapkiewicza, skupiała się z reguły na krótkich opisach i POKE’ach. Mapy, recenzje, TOP listy? Zapomnijcie. Dobrze, że chociaż rubryka POKE’owa była prowadzona z wykorzystaniem treści nadsyłanych przez czytelników. Dzięki temu możemy wyłowić wśród ówczesnych małoletnich „hackerów” znajomo brzmiące nazwiska: Adrian Chmielarz, Marcin M. Drews czy Rafał Wiosna.
Spędziłem dwa dni wertując Komputery – trzydziestokilkuletnie kawałki historii. Pooglądałem, powspominałem, otarłem łzy nostalgii z policzków i powiedziałem: dość! Czas wracać do rzeczywistości i Cyberpunka 2077 (nie no, żartowałem 🙂 )