Drugi numer CD-Action pod egidą nowego wydawcy trafił do kiosków i mych rąk. Okładka z Tony Hawkiem zachwyciła juniora, mnie wydała się taka… pusta!? Przyzwyczajony do zapisanych wszystkich marginesów, odczuwam maliznę patrząc szczególnie na miejsce nad logosem, gdzie zazwyczaj były wymieniane dumnie „pełniaki”. Zdaję sobie sprawę, że pełne wersje pewnie nie wrócą, ale można by tam wrzucić jakiś dowcipny tekst w stylu „dwa razy mniejsze DVD” czy „dziś na zdrapce… aaa, zdrapek nie będzie” 😉 Ach, taki żarcik strzeliłem, uśmialiśmy się, więc teraz zaglądnijmy do wnętrza magazynu.
Pierwsze, co się rzuca w oczy po przekartkowaniu pisma to dalsze powiększanie liczby współpracowników i kolejne powroty „starej gwardii” (Eld, Berlin, gem, MQc). To dobrze, bo oznacza różne style pisania, a i nowych pomysłów na tematy może być więcej. Mimo iż liczba stron jest niezmienna (124), to wydaje się że tekstów jest więcej niż kiedyś, może ze względu na niewielką liczbę reklam. W rubryce o grach zrecenzowano 29 tytułów, z czego aż 9 otrzymało znaczek jakości. Dużo. Paradoksalnie nie duże produkcje przykuły mój wzrok, ale coś mniejszego, mające „to coś” – mianowicie Spiritfarer. Nie wiem, czy nie kupię. Wiem natomiast, że nie kupię na pewno Surgeon Simulator 2, czyli symulatora chirurga. Widzę, że Smuggler się jara tym tytułem, ale on zawsze był inny. Grzebać w czyichś bebechach… brrr!
Publicystyka liczy kilkanaście artykułów, z których powiew retro znajdziecie w tekście o monitorach CRT i tradycyjnie rubryce „Muzeum techniki”. Tym razem tematem są karty telefoniczne. Czy można napisać ciekawie o kartach telefonicznych? Można. Poza tym nieźle zapowiadają się arty o bugach i Okami (świetnej, choć niedocenionej grze), no a potem pozostaje cała reszta. Jest w czym wybierać. Na dokładkę mamy dział „Technologie” i okrojone, będące cieniami samych siebie z przeszłości rubryki: Na luzie, Gamewalker i Action Redaction. Szczególnie ta ostatnia mocno bieduje, pozostały dwie strony, na których nic się nie dzieje! Króluje obrzydliwa poprawność. To już nie te czasy, kiedy Smuggler kogoś opluł, a Mr Jedi wyśmiał. Normalnie nudy, panie!
No ale reszta to nie są nudy, co więcej, widać zapał i energię, jakie wstąpiły w zespół po zebraniu tych potrzebnych 1,2 mln złotych. Życzę CD-Action kolejnych 100 wypasionych numerów, choć jak trzeba, szpileczkę zawsze im wbiję 😉 Tymczasem rozkładam się w fotelu, kawa zaparzona, kieliszek wiśniówki własnej roboty nalany, Roy Orbison nastawiony. Lekturę czas zacząć…