Mam już za sobą Netflix-owy serial High Score: złota era gier, poświęcony historii gier wideo. Sześć 40-minutowych odcinków umożliwia zaledwie „liźnięcie” tematu, jednak ze względu na sprawną realizację i kilka unikatowych materiałów archiwalnych (szczególnie z turniejów growych) ogląda się je bardzo dobrze. W sam raz na sześć sesyjek z miską popcornu i puszką coli. Ludzie, którzy od lat interesują się branżą i „siedzą” w temacie raczej nie znajdą tu nowych, sensacyjnych informacji. Sami wiedzą o wiele więcej. Ale dla młodego pokolenia i ludzi „z zewnątrz” atrakcyjnie podana, acz mocno skompresowana historia gier wideo to rzecz warta uwagi. Polecam!
High Score ma też swoje drugie oblicze, gorąco ostatnio dyskutowane w sieci. Chodzi o tematykę LGBT. Część widzów twierdzi, że jest ona wciskana na siłę, wręcz nachalnie, nie przystając nieraz do tematyki odcinków. Przyznam się, że nie miałem z tym problemu. Oczywiście raz czy dwa razy miałem wrażenie, że autorzy starali się kogoś „przemycić” tylko dlatego, że był z tego środowiska. Ale w całości materiału to ginęło. No, może poza jednym przypadkiem w odcinku o grach przygodowych i RPG. Tamże bowiem, obok prekursorów gatunku Roberty Williams i Richarda Garriotta postawiono Ryana Besta. Kim jest Ryan Best. Nie wiecie? Nie przejmujcie, ja też nie wiedziałem. Oglądnijcie film, to się dowiecie 😉