Pięć egzemplarzy PSX Extreme z 2003 roku uzupełniło moje zbiory. Tradycyjnie przekartkowałem świeżo nabyte czasopisma i przeczytałem co ciekawsze artykuły i recenzje.
Co do tamtych czasów, rządziło niepodzielnie konsolowe trio: PS2 / Xbox / GCN, a wśród konsol przenośnych GBA (N-Gage i PSP pojawiły się w zapowiedziach). PSX praktycznie umarł, choć w symbolicznej formie wciąż miał swoje miejsce na łamach pisma (i recenzowano na niego same crapy). O next-genach nawet nie napomykano. Na topie były sequele i trzecie części niedawno wydanych hitów np. JAK 2: Renegade, Soul Calibur 2, Onimusha 3 czy Silent Hill 3. Zgredziole jarali się także świeżo wydanym KOTOR-em na Xboxa, który ponoć sparaliżował pracę redakcji na wiele dni.
Co do samego PSX Extreme, pismo powoli przestawało być magazynem „wykrzywionych gęb” i „robienia trzody”, a stawało się dojrzalszym, bardziej profesjonalnym periodykiem. Nie oznaczało to całkowitego ugrzecznienia, wciąż powszechnie używano języka młodzieżowego i dziwnych, ciężko strawnych dla starszych czytelników zwrotów. Panował powszechny, gówniarski seksizm i propagowanie (choć nie wprost) piractwa, ale to i tak nie było już to, co kilka lat wcześniej. Wiele działów było pomysłowych, a tekstów ciekawych i dlatego powróciłem do nich z dużym zainteresowaniem. Podoba mi się dział „Hardcore” z rubryką „Szara strefa”, opisującą „nieoficjalne” rozwiązania dotyczące sprzętu i oprogramowania, strefa retro, recenzje OST z gier i oceny nowych filmów na DVD. Wciągający jest „Ohayo Nippon” prezentujący egzotyczne ciekawostki z Kraju Kwitnącej Wiśni, choć czuć, że Loki robi to na odległość. Dopiero kilka lat później Mazzi zaczął redagować rubrykę „od środka”, z samej Japonii i to rzeczywiście było widać. Również dział listowy HIV-a jest fajnie prowadzony i czuć chemię między Tomkiem i czytelnikami. Natomiast kąciki tematyczne i „Hyde Park” to najsłabsze ogniwa pisma, według mnie pisane były na siłę.
A propos HIV-a, w nr 75 PSX Extreme zamieszczona jest wkładka z numerem zerowym nowego pisma dla młodzieży LOL, którego został redaktorem naczelnym. Gazetka miała być w założeniu niegrzeczna i taka była, szkoda tylko że przez pięć numerów. To i tak dłużej niż Man!ak.