Przekartkowałem właśnie listopadowy numer Pixela. Kolorowa okładka przyciąga uwagę, w końcu jest mniej artystyczna, a bardziej „dla graczy”. Wewnątrz 124 strony zapełnione mniej lub bardziej ciekawymi tekstami. Co warto skonsumować w pierwszej kolejności?
W moim przypadku są to z pewnością artykuły zaczynające się od 50 strony, czyli od działu Hall of Fame. Na pewno poczytam o serii Medal of Honor, której pierwsze odsłony uwielbiam za klimat. Tak na marginesie: plaża Omaha to jedna z najłatwiejszych miejscówek. Historia Sonica równie zapowiada się ciekawie, choć osobiście gier z jego udziałem nie poważam (za szybkie to to jest). Dzieje firmy Imagine, wywiady z Marcinem Iwińskim i Hirokazu Yasuharą (twórcą wspomnianego Sonica) – jestem zdecydowanie na tak! Również tekst o zabezpieczeniach antypirackich zapowiada się wyśmienicie – o istnieniu wielu z nich nie miałem nawet pojęcia! Tradycyjnie stałe rubryki o grach planszowych i kosmosie, a także felietony znanych „branżystów” cieszą oko. Po raz pierwszy bodaj Emilus (to ten od TS-a, SS-a i programu „Escape”) zawitał na łamy pisma.
Powyższe teksty łykam jako pierwsze danie, reszta pójdzie na deser. Pixel ponownie trzyma poziom i zmusza czytelników do oderwania się od kompów i konsol. Nie ma wyjścia, kawę czas zaparzyć…