
Nowy rok rozpocząłem ze świeżym numerem Pixela w rękach. Tym razem oprócz samego pisma (ciężko go wypatrzyć na półce, tytułu nie widać!) redakcja dorzuciła kalendarz na ścianę. Fajny, ale dla mnie nieprzydatny. Następnym razem poproszę o trzymiesięczny 😉
A co wewnątrz magazynu? Tak na pierwszy łyk kawy warto rzucić okiem na relacje z wystawy starwarsowych rekwizytów w Londynie i wizyty w amerykańskim muzeum starych komputerów (naprawdę starych!) w Mountain View. Potem trzeba przysiąść się do mega artykułu Marcina Kiendry o dziejach firmy Ultimate Play the Game, a także historii serii Commandos i gier Robbo oraz Desert Strike. Szczególnie tą ostatnią chętnie sobie przypomnę, bo to jeden z moich pierwszych oryginałów, jakie miałem (wygrany Telezgaduli w Gamblerze). Na koniec pozostają recenzje gierek, drobniejsze felietony (szczególnie Borka i Usera Jamy – to lubię) i w ogóle cała reszta. Bo gazetę trzeba przeczytać od deski do deski.