
Udało mi się w końcu zinwentaryzować 78 numerów Clicka!, kupionych na aukcji już jakiś czas temu. Przeglądając je miałem pełny obraz zmian, jakie zachodziły w piśmie w trakcie jego 8-letniej działalności. Najpierw, prowadzone kobiecą ręką Krupika, było słodziutkie i grzeczniutkie. Potem, za sprawą Froggera i Randalla, nieokrzesane i grubiańskie. W końcu, przejęte przez Tymona Smektałę, po prostu „normalne”. Z tych trzech stylów osobiście najbardziej podobał mi się się drugi. Fajne teksty, fajni ludzie.
CLICK! 1/2025 WYDANIE SPECJALNE (TYLKO PDF)
„Już w te święta powróci legenda! Przygotowaliśmy dla Was wyjątkowy mini numer – w formie PDF! Powrót kultowego magazynu w nowej odsłonie – pełen nostalgii, świeżych treści i wyjątkowych wspomnień już 23 grudnia! Przygotujcie się na wyjątkową podróż do świata gier i technologii!”
https://www.facebook.com/photo/?fbid=122130125276487734
Bardzo dobrze, że otrzymamy wydanie specjalne jednego z kultowych magazynów growych. Tylko jakże znamiennym znakiem czasów jest, że jedynie we formie cyfrowej. Dotychczas wszystkie specjale wychodziły w druku.
PS Poczucie rzetelności dziennikarskiej obliguje mnie do podkreślenia, że znalezisko to odkryłem dzięki grafice, którą Avok wrzucił na ZP, w sekcji „Premiery pism”. Sprawdziłem na FB „Pixela” i nic. No to gdzie szukać? W lewym górnym rogu okładki widnieje „H NEXT”. Skojarzyło mi się z „Hyper 2”, które to mignęło mi gdzieś kilka dni temu (jakoś zapamiętało mi się to biało-zielone „H” w logo). Pomyślałem, że pójdę tym tropem i znalazłem stronę owego na FB.
Ale się porobiło! Wydanie specjalne, ale jedynie w digitalu. Co za czasy!
W komentarzu redakcyjnym pod powyższym wpisem na FB „HYPER 2′ czytamy…
„Jest to wyłącznie wydanie elektroniczne w formie PDF, które będzie dostępne całkowicie za darmo. Nie jest to oficjalne wydanie do sprzedaży ani związane z dawną redakcją – to nasz hołd dla tego kultowego magazynu i jego fanów. Mamy nadzieję, że sprawi Wam dużo radości!”
Mogłem zrobić z tego jeden news. No ale teraz dopiero wziąłem się za czytanie komentarzy pod tamtym wpisem.
Jeżeli zegar ścienny (z cyfrowym wyświetlaczem) pokazujący pełną datę, zaniesiemy do łazienki i spojrzymy na jego lustrzane odbicie, 2005 rok nadal będzie widziany właściwie. Zmiana nie będzie w ogóle zauważalna. Natomiast w przypadku magazynu „Click!”, ów rok był ich pełen, w dodatku nader dostrzegalnych. O ile numery oznaczone miesiącami pierwszego kwartału cechowały się stabilnością zarówno ceny, liczby stron jak i obsadzenia stanowiska redaktora naczelnego, tak następne kartki kalendarza zafundowały istny rollercoaster. Modyfikacje zaczęły się od wydania kwietniowego i – czasem rzadziej, czasem częściej – trwały do grudnia. Jak to konkretnie wyglądało w praktyce? Otóż w edycji oznaczonej czwórką, liczba stron skurczyła się z 76 do 68, nie powodując obniżki ceny (dzisiaj mogłoby to wywołać… oburzenie). Od numeru majowego funkcję redaktora naczelnego po Piotrze Moskalu objął Tymon Smektała. W edycji czerwcowej skurczyła się tym razem (o dziwo!) cena – z 8,90zł do 6,50zł, przy czym we wstępniaku uspokojono, że liczba stron, płyt oraz ich zawartość nie ulegają zmianie (dzisiaj mogłoby to wywołać… zdziwienie). Trzy miesiące później liczba stron powróciła z 68 do 76, ale – co warte podkreślenia – bez wzrostu ceny (dzisiaj mogłoby to wywołać… zadowolenie). Po dalszych dwóch miesiącach nastąpiła (obwieszczona we wstępniaku) kolejna rewolucja – listopadowe wydanie miesięcznika wprowadziło edycję DVD, wobec czego do kiosków trafiły jednocześnie dwie wersje. Pierwsza: z dwiema płytami CD (za 6,50zł) oraz druga: z jedną płytą DVD (za 6,40zł). W tekście wprowadzającym podano, że „w kolejnych numerach różnica między obiema wersjami pisma polegać będzie głównie na liczbie dem oraz materiałów dodatkowych (będzie trochę nietypowych niespodzianek!)”. Jakby tego było mało, równolegle liczba stron wzrosła – z 76 do 88 (dzisiaj mogłoby to wywołać… euforię). By w grudniowym numerze znów wrócić do 76 (dzisiaj mogłoby to wywołać… zdezorientowanie). Taki to był rok. Taki to był magazyn.