Zezem zza klawiatury – z ekologią na Ty
Jest sobota wieczór. Przyćmione Światło, pomruk wentylatora (a może dysku?), blask monitora… (no, no, tekst prawie jak początek romansu) – krótko mówiąc pracujący komputer. Do tego niezły edytor tekstów (legalny!) ze słownikiem synonimów i ortograficznym, więc pomyślałem sobie, że napiszę list do redakcji. A może artykuł. A co. Mamy wolność słowa i prasy czy nie? Pisać przecież umiem. Tylko o czym by tu … No, najgorszy jest początek, dalej już pójdzie łatwo.
Nigdy, drogi Czytelniku, nie miałeś takich pokus? Miałeś? Tylko stary problem – gdzie znaleźć początek? Oto konkretna rada: weź do ręki dowolne pismo (niekoniecznie to, które czytasz), wybierz dowolny artykuł i zacznij pisać zaczynając np. tak:…
Jestem oburzony stwierdzeniami zawartymi w … lub tak: W pełni podzielam tezy przedstawione w …, albo nawet tak: Z uwagą przeczytałem … Z moich doświadczeń wynika …, albo jeszcze inaczej, według własnego uznania.
Zauważ, że wcale nie musisz czytać danego artykułu. Przejrzyj go tylko i wybierz fragment, który wpadnie ci w oko. Gwarantuję, że redakcja pisma, do której wyślesz swoje dzieło, zechce go wydrukować. Że w rubryce listy? No cóż, iluż milionerów zaczynało od posady gońca?
Polecam pisma komputerowe. Ileż tu miejsca do popisu! Ileż różnorodnych tematów i treści! Porady, opisy, debaty („Zezem zza klawiatury”, sic!), przykłady, cenniki, opinie … Można włączyć się w ten nurt bez większych problemów pisząc (podaję w kolejności stopni trudności):
a) poprosić o poradę (jak z 486DX2 zrobić Amigę)
b) skrytykować opis programu (przecież to samo można wykonać operacją …)
c) napisać opis programu (Sam na sam z …)
d) wytknąć błąd w opublikowanym programie (np. liczącym sumę dwóch liczb jednocyfrowych)
e) napisać program (Szybkie obliczanie iloczynu dwóch liczb dwucyfrowych z użyciem bibliotek DLL)
Nie zaszkodzi użyć kilku terminów fachowych. Niezastąpiony okaże się tu słownik synonimów albo jeszcze lepiej tezaurus. Wybierzemy sobie kilka ładnych słów i już! Ortografią także się nie przejmujmy – po napisaniu tekstu lub nawet w trakcie można przecież włączyć słownik ortograficzny. Czyli – ręce na klawiaturę, szeroko otwarta głowa i niech płyną myśli swobodne …
Jeśli ktoś jeszcze nie zorientował się, że kpię, to najwyższy czas. Wiadomo nie od dziś, że grafomanów nie brakuje. Podobno gdyby posadzić stado małp i dać im klawiaturę, to waląc w klawisze jak popadnie kiedyś napisałyby powieść (tak twierdzą ci od rachunku prawdopodobieństwa). Natomiast Ty, drogi Czytelniku, zanim dołączysz do grona radosnych twórców, pomyśl, czy faktycznie masz coś do powiedzenia. Potem wspomnij, że nawet najlepsza maszyna do pisania nie stworzy pisarza (to nic moje). A jak już napiszesz, to przed wydrukowaniem daj komuś do przeczytania. Dlaczego przed wydrukowaniem? Z powodów ekologicznych – mam nadzieję, że w ten sposób zaoszczędzimy kilka hektarów drzew. Jeśli opinię niezłe uzyskasz z dwóch niezależnych źródeł, możesz zaryzykować wysłanie tekstu do redakcji. Może wydrukują.
Chrońmy przyrodę. Publikujmy w Internecie. Tam nie używamy papieru, a i grono czytelników dobrane i wybrane. Nadal jednakże możemy napotkać na stary jak świat problem sformułowany w prawie nauczania języków: Jeżeli Iksiński nie ma nic do powiedzenie i nauczy się francuskiego, to Iksiński nie będzie miał nic do powiedzenia po francusku (to też nie moje). Sporo ludzi, choć w tym przypadku przynależność do homo sapiens jest problematyczna, poszerza w braku tematów do rozmowy swoje wypowiedzi dość krzywym słowem na k – ale pisać tego raczej nie wypada. No to co? Nie pisać? Pisać. Ale niekoniecznie od razu wysyłać pocztą (polską lub elektroniczną). To tyle na dziś.
Wasz Witek
Artykuł z pisma: CD-Action nr 1, 4-5/1996