Wirtualni burmistrzowie
Przed wyborami samorządowymi lokalne dodatki Gazety Wyborczej wraz z TVN i Cenegą Poland urządziły w Białymstoku, Katowicach, Krakowie, Olsztynie, Warszawie i Zielonej Górze zawody dla kandydatów na prezydentów miast. W każdym turnieju obowiązywały inne zasady, ale wszędzie grano w SimCity 3000.
Towarzyszyliśmy kandydatom na prezydenta Warszawy, którzy 20 października na niemal sześć godzin zasiedli przy komputerach w Pałacu Kultury i Nauki. W szranki stanęli Marek Balicki, Zbigniew Bujak, Lech Kaczyński, Andrzej Olechowski, Janusz Piechociński oraz Julia Pitera.
Czekało na nich miasto przypominające Warszawę. Położone na dwóch brzegach rzeki miało mostów tyle, co kot napłakał, kiepski stan dróg, lotnisko w pobliżu centrum i potężny Empire State Building imitujący dar ludu radzieckiego. Miasto liczyło 32 700 mieszkańców, w jego kasie spoczywało 60 tysięcy simoleonów, a urzędowanie na stanowisku burmistrza zaczynało się 20 października 2002.
Niemal wszyscy zaczynali od poprawy kiepskiej infrastruktury, z wyjątkiem kandydata PSL Jana Piechocińskiego, który najpierw zbudował ZOO. Kandydaci zbudowali kilka linii metra, elektrownie atomowe, obwodnice i kilkakrotnie powiększyli swoje miasta. Zbigniew Bujak i Andrzej Olechowski próbowali realizować swe programy dla prawdziwej Warszawy. Pierwszy w ogóle nie rozwijał metra, z powodzeniem koncentrując się na komunikacji naziemnej, drugi utrzymywał niskie podatki, co mściło się niedoborem pieniędzy.
W połowie zabawy organizatorzy sprowadzili na miasta klęski. Z pierwszą ich falą kandydaci dali sobie radę błyskawicznie. W skład kolejnej fali kataklizmów weszły zamieszki w czterech punktach miasta, cztery pożary, nalot UFO i trzęsienie ziemi lub tajfun. Największe szkody poniósł Janusz Piechociński, spadając z drugiego miejsca na półmetku zabawy na czwarte w końcowej klasyfikacji.
Kluczową rolę w zawodach warszawskich, ale i krakowskich odegrali doradcy. Sami kandydaci mieli małe pojęcie o grze. Julia Pitera i Lech Kaczyński przyznali, że czytali instrukcję obsługi. Marek Balicki i Zbigniew Bujak wcześniej zagrali, ale też polegali na doradcach. W Katowicach i Olsztynie było trudniej – kandydaci nie korzystali z pomocy.
Sztaby doradców grały, a kandydaci odpowiadali na pytania prowadzących, które dotyczyły sytuacji w grze i rzeczywistych problemów Warszawy. Trzeba przyznać, że politycy rzadko tracili rezon. Słuchanie poważnych wyjaśnień, dlaczego „mieszkańcy miasta śpiewają pieśni obozowe” było warte pojawienia się na imprezie.
Zawody bezapelacyjnie wygrał Lech Kaczyński, budując miasto niemal dwa razy większe od pozostałych przeciwników, z ogromną nadwyżką w budżecie, ale sporym bezrobociem. Zauważyliśmy, że zwycięzca zawodów w Krakowie Zbigniew Ziobro korzystał z tego samego doradcy co Lech Kaczyński. Widać w partii Prawo i Sprawiedliwość są ludzie niezastąpieni.
Na naszym CD umieściliśmy miasto startowe i miasta, z którymi zakończyli rywalizację, dzięki czemu każdy posiadacz SimCity 3000 może pobić wyniki kandydatów.
0 wypowiedź poprosiliśmy zwycięzcę warszawskiego konkursu i późniejszego zwycięzcę wyborów na prezydenta Warszawy, Lecha Kaczyńskiego. Podczas turnieju w ciągu 85 lat powiększył swoje miasto 11-krotnie.
TS: Co było dla pana najłatwiejsze?
LK: Najłatwiejsze są w takich grach początki. Jest pewna suma pieniędzy i wiadomo, że należy zacząć od mediów, od wody. Później gra znów robi się łatwa z chwilą, gdy się zgromadzi znaczne pieniądze. Można nimi szastać i osiągać cele jakie się chce. Oczywiście jeśli pojawia się zakłócenie w postaci katastrofy i wysiada elektrownia, nawet najlepszym graczom na chwilę kończy się koncept.
TS: Jakie rzeczy sprawiły więcej kłopotu niż rzeczywista Warszawa?
LK: Takich rzeczy w grach nie ma. No, może poza UFO. Mam też nadzieję, że nie spotkam się w Warszawie z zamieszkami.
TS: Mówił pan, że przed zawodami były czynione specjalne przygotowania. Na czym polegały?
LK: Przede wszystkim szukaliśmy osób, które potrafiłyby w to grać. Pomogli mi przyjaciele, bo nie znałem przedtem pana Michała (sztab doradców tworzyli studenci Michał Rogus i Paweł Roszczenko). Kręcił się on wokół jednego z polityków PIS, ale to już jest tajemnica kuchni.
Dariusz [Sir Haszak] Michalski
Artykuł z pisma: Top Secret nr 57, 12/2002-1/2003