Scena z filmu Johnny Mnemonic, kiedy to tytułowy bohater wciska głowę w hełm wirtualny, zakłada rękawicę sensoryczną i serfuje po sieci powoli przestaje być czczą fantazją. Wirtualna rzeczywistość wkrada się do komputerów domowych.
Zabawę można rozpocząć w piętnaście minut po wyjęciu hełmu z pudełka: w środku, oprócz samego hełmu, znajduje się karta interfejsu, urządzenie sterujące
Cyberpuck, okablowanie oraz darmowe oprogramowanie, w skład którego wchodzi siedem gier 3D (Darker, Descent,
Doom, Heretic, Magic Carpet, Quarantine, Zephyr). Konstrukcja hełmu jest tak zaprojektowana, by maksymalnie wyciszyć
świat zewnętrzny. Dzięki temu o wiele łatwiej jest zagłębić się w sztuczną rzeczywistość i „uwierzyć” w nią. Faktycznie, podczas testowania urządzenia w
redakcyjnych godzinach szczytu (rozmowy telefoniczne, pogawędki, okrzyki itp. jazgot) momentalnie wyizolowałem się od tego, co działo się na zewnątrz.
Ciężar hełmu rozłożony jest równomiernie na całą głowę, dlatego nosi się go wygodnie i bez zmęczenia.
Podstawowym błędem jaki popełniają początkujący użytkownicy hełmu jest wychylanie głowy na boki, aby skręcić w wirtualnym świecie. Efekt jest taki, że w grze usytuowani jesteśmy frontem do wydarzeń, podczas gdy w rzeczywistości szyja jest wygięta boleśnie w lewo lub prawo. Poza oczywistą niewygodą, mamy też spore utrudnienie – nie można dalej skręcić. O ile nie jesteś sową, to taki sposób obsługi hełmu definitywnie popsuje ci zabawę. Prawidłowo należy obracać się całym ciałem, tak by głowa cały czas skierowana była do przodu, a skręty robić tylko po to, by rzucić okiem na to, co się dzieje obok. Koniecznym wyposażeniem dodatkowym do hełmu (o czym nie wspomina się w instrukcji) jest obrotowe krzesło na kółkach. W razie braku krzesła można też wykonywać obroty na stojąco, ale wtedy trzeba bardziej uważać na kabel, a najlepiej od razu najlepiej dokupić przedłużacz. Wrażenia z hełmu są niesamowite. Naprawdę. Krótkie prezentacje na targach zupełnie nie oddają możliwości urządzenia i nic dziwnego jeśli usłyszysz od kupla lekceważące – eee, myślałem że będzie fajniej. To tak jakby komuś kto na oczy nie widział roweru, kazać na nim jeździć. Przed użyciem trzeba hełm dopasować do swoich oczu: naregulować ostrość w szkłach i ustawić odstęp między nimi. Wtedy widać jeden spójny i wyraźny obraz (krótkowidze mogą grać bez okularów). Potem trzeba nauczyć się reguł poruszania w wirtualnym krajobrazie. Mniej więcej pół godziny treningu wystarcza, by poruszać się pewnie i skupić wyłącznie na grze.
Hełm VFX1 Headgear jest pierwszym i jak dotąd jedynym urządzeniem VR, dla którego są dostępne drivery napisane specjalnie z myślą o Windows 95 (można je znaleźć w internecie na stronie http://www.fortevr.com). To bardzo ważna informacja – wszystkie nowe gry pod Windows 95 będą w sposób naturalny współdziałały z >. O tym, że urządzenia VR mają duże perspektywy, świadczy błyskawiczny rozwój tej dziedziny. Sama firma Forte Technologies już pod koniec 1997 roku wypuści na rynek nowe modele hełmów (oznaczone VFX300 i VFX900) do zastosowań profesjonalnych. Jacek [User Jama] Marczewski Artykuł z pisma: Reset nr 1, 5/1997 |
Powrót na stronę główną | Spis ciekawych artykułów | Powrót na górę strony |