Strona główna » Ciekawe artykuły » Multimedialny Odlot

Multimedialny Odlot


Specjalnie dla SS wywiad z twórcami programu „Multimedialny Odlot”.
Czołówka M.O.

W Polsce niemal każda telewizja ma już swój program poświęcony grom komputerowym. Ma taki program i Polsat – to M.O., czyli Multimedialny Odlot, nadawany co dwa tygodnie w niedzielę rano o godz. 8.30. Odwiedziliśmy studio, w którym program powstaje, przyjrzeliśmy się pracy na planie i przeprowadziliśmy wywiad z jego twórcami. Najprawdopodobniej będzie to początek owocnej, miejmy nadzieję, współpracy między SECRET SERVICE a Multimedialnym Odlotem. Na razie cicho sza, aby nie zapeszać. Ale koniecznie musicie zobaczyć M.O., a zwłaszcza odcinek emitowany w niedzielę 20 lipca, kiedy to (o ile wierzyć wstępnym ustaleniom Polsatu) będziemy gościć na antenie. Na własne oczy ujrzycie Banana i Josepha w czułych objęciach Moniki i niedźwiedzim uścisku Piotra.

Wszystkie uwagi prosimy kierować do nas lub bezpośrednio do M.O. (e-mail: magazynmo@zigzag.pl)

SS: Jak zrodził się pomysł stworzenia takiego programu?

Piotr Rubik (PR): Jestem muzykiem, a komputery stały się nieodłączną częścią mojej pracy, odkąd pojawiły się pierwsze komputery z systemem MIDI (czyli w moim przypadku Atari). Uczciwie przyznaję, że oprócz tworzenia muzyki, pasjonowały mnie również gry komputerowe. Teraz nastał czas PeCetów – na nich komponuję i aranżuję utwory, no i oczywiście gram. Muszę się też przyznać, że posiadam wszystkie numery SECRET SERVICE. Pewnego dnia zdecydowałem, że moimi zamiłowaniami mógłbym podzielić się z szerszym kręgiem ludzi. Tak zrodził się pomysł stworzenia programu. Zrobiłem konspekt, napisałem scenariusz, przedstawiłem go odpowiednim ludziom. I oto jest.

Piotr Rubik

SS: M.O. jest dziełem zespołu ludzi. Kto jest za co odpowiedzialny?

PR: Ja przygotowuję scenariusze, testuję i wybieram gry, dbam także o stronę dźwiękową programu. Reżyserem poszczególnych odcinków jest Jacek Wajs, który zajmuje się też produkcją innych programów dla Polsatu, m.in. „Miss Telewizji” i „Oskara”, a realizatorem TV jest Włodek Czwartosz, człowiek odpowiedzialny za Panoramę w TVP 2. M.O. prowadzę wspólnie z Moniką Bral – moją muzą. W grach pomaga mi Tomek Koziatek. No i oczywiście mamy jeszcze zespół około 20 osób pracujących przy produkcji.

SS: Jak wygląda typowy dzień na planie zdjęciowym?

PR: Spotykamy się mniej więcej co dwa tygodnie. W studiu siedzimy od 10 rano do wieczora, czasem nawet 12 godzin. Za każdym razem kręcimy po dwa odcinki programu, więc niemal do każdej sceny musimy się przebierać w odpowiednie stroje, sięgać po różne rekwizyty itd. Ujęcia powtarzamy czasem po kilka razy, a w efekcie, po tych kilkunastu godzinach ciężkiej pracy, mamy jedynie około 20 minut nagranego materiału. Z tego wszystkiego najgorszy jest upał, jaki leje się z ogromnych reflektorów oświetlających scenę.

SS: Na jakim sprzęcie pracujecie? Jaką technikę stosujecie? Czy program jest bardzo kosztowny?

Monika Bral

Jacek Wajs (JW): Zacznę od końca. Koszt realizacji jednego programu wynosi ok. 120 mln. starych złotych. Zdjęcia robimy w studiu techniką blue box, a więc ściany są gołe i niebieskie, a tło wklejamy elektronicznie. Gry testujemy na komputerach o konfiguracji Pentium 200 MMX, 32 MB RAM, akcelerator 3Dfx. Obraz z gier przenosimy z komputerów i konsol na taśmę za pomocą sprzętu Digital Scan Converter firmy SONY, który pozwala na dowolną obróbkę materiału. Gdyby nie ten system, mielibyśmy kłopoty z kodowanym sygnałem Nintendo 64.

SS: Do kogo adresujecie M.O.? Na rynku obecnych już jest kilka magazynów przeznaczonych dla fanów gier komputerowych – Escape na Polonii 1 dla zagorzałych graczy, Cyberia na CANAL+ dla amatorów nowości, że nie wspomnę o konkurencji na Polsacie. W tej chwili chyba nie można wystartować z programem, który nie byłby skierowany do konkretnego widza?

PR: Naszym potencjalnym odbiorcą jest każdy, kogo tylko interesuje ten temat. Dziennie dostajemy około 200-300 listów, wliczając w to e-mail, a z ich treści wynika, że mamy widzów w każdym wieku. Prawdę powiedziawszy, nie nastawialiśmy się wcale na jakiś styl, który miałby przysporzyć nam tysiące fanów. Chcemy tworzyć program dla wszystkich.

SS: Czy wczesna godzina emisji M.O. na Polsacie nie zawęża Wam grona odbiorców?

JW: Badania dowiodły, że mamy oglądalność sięgającą 4-5 mln widzów. Polsat jest zadowolony i nie widzi potrzeby zmiany godziny nadawania. Zresztą program jest powtarzany w piątek…

Piotr i Monika

SS: Powiedzcie nam parę słów o sobie: co robiliście, zanim ruszył M.O., i czym się zajmujecie na co dzień?

PR: Jak już wcześniej mówiłem, jestem kompozytorem. Studiowałem u Ennio Morricone, skończyłem Akademię Muzyczną na wiolonczeli, no a teraz pracuję w branży. Współpracuję z teatrem RAMPA, teatrem telewizji, realizowałem też wszystkie płyty Michała Bajora z ostatnich 5 lat. Robiłem też muzykę do filmów, np. do „Pajęczarek”.

SS: Niezły dorobek; przypadkiem wiemy też, że komponowałeś muzykę do „Dotyku” Edyty Górniak. Prosimy teraz Monikę…

Monika Bral (MB): Od najmłodszych lat uprawiałam różne sporty – najdłużej gimnastykę artystyczną. Później zajęłam się zawodowo tańcem. Przez jakiś czas tańczyłam u Janusza Józefowicza, lecz teraz zajęłam się bardziej duchową stroną życia – studiuję filozofię na UW.

SS: Jakie są wasze ulubione tytuły gier?

PR: Ja wolę klasykę: QUAKE, DOOM, C&C, CIVILIZATION 2, THE DIG, produkcje LUCASARTS. Monika zaś lubi przygodówki, najbardziej przypadła jej do gustu seria KING’S QUEST. Jako osoba bardzo praktyczna, interesuje się też nowymi programami multimedialnymi.

Ekipy M.O. i Secret Service na planie programu

SS: Pierwsze dwa z wymienionych tytułów reprezentują bardzo ostatnio w mediach krytykowany gatunek gier ociekających krwią. Jaki jest wasz stosunek do głosów wytykających szkodliwy wpływ gier komputerowych na młodych ludzi?

JW: Brutalizacja życia dotyczy wszystkich jego sfer. Również rozrywkowej, Sam fakt, że najlepiej opłaca się robić się filmy o seksie, pieniądzach i przemocy oznacza, że jest na nie nieustający popyt. Ja sam uważam, że nadmierne epatowanie przemocą jest raczej szkodliwe, ale ostateczna granica pozwalająca odróżnić rzeczywistość od fikcji powinna być w umysłach graczy bardzo wyraźna. To zresztą jest kwestia wychowania. Normalny człowiek na pewno nie zacznie pod wpływem gier mordować ani kraść.

SS: Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali: Łukasz Bura, Rafał Gałecki i Krzysztof Papliński

Artykuł z pisma: Secret Service nr 48, 7-8/1997