Kiedy w połowie 2000 roku debiutował magazyn Play, była to nowa jakość na rodzimym rynku. Mnóstwo kolorów i grafik, umiarkowana ilość tekstu, naklejki, plakaty, plany lekcji… Według wielu fanów było to takie „Bravo” dla graczy i nie każdy Play’a trawił. Tak czy siak, nowemu periodykowi Axel Springera udało się zadomowić w polskich domach na długie lata, a sprzedaż na poziomie 60 tys. egzemplarzy (przynajmniej na początku) była dla wydawcy zadowalająca.
Nie każdy wie, że przy przygotowywaniu Play’a wzorowano się wcale nie na niemieckim „Bravo”, ale hiszpańkim Juegos & Cia. To „wzorowanie się” oznaczało wierną zrzynkę tekstów z oryginału, łącznie z layoutem. Oczywiście ktoś to jeszcze tłumaczył, ale wiecie teraz, dlaczego nikt z rodzimych autorów pod artykułami się nie podpisywał. Co więcej, takie kopiowanie na potęgę sprawiło, że w pierwszym numerze Play’a wrzucono fotkę nie polskiej, ale hiszpańskiej redakcji! Tak więc oglądamy uśmiechnięte facjaty Cristiny, Gustavo, Santiago i Daniela, a nie Alexa, Martineza, Banana, Zooltara i całej reszty 🙂 Przyznam się, że jakoś wtedy tego nie zauważyłem, ale mimo to jest to bardzo zabawna wpadka. Oczywiście od kolejnego numeru fotki podmieniono. Play przeżył kilkakrotnie Juegos & Cia.